Doktór z Raulem udali się do Kwadratowego Domu.
Tam Gilbert zebrał rozmaito papiery, włożył je w kopertę, zapieczętował i napisał na niej następujące słowa:
Departamentu Sekwany.
Poczem długo naradzał się z Raulem.
O dziewiątej wieczór odgłos dzwonka dał się słyszeć przy drzwiach parku.
Sami otworzyli.
Furgon przedsiębiorstwa pogrzebowego, powożony przez woźnicę Saturnina, którego znają czytelnicy, stał w alei.
Furgon ten wszedł do parku, i zatrzymał się w pobliżu peronu Kwadratowego Domu.
Skrzynia została otwartą, i parę chwil później włożono w nią trumnę, zawierającą zabalsamowane ciało hrabiego Maksymilana de Vandans.
Doktór Gilbert wydawszy polecenie Wilhelmowi, zajął miejsce wraz z Raulem w kabryolecie furgonu, który udał się drogą do Compiègne.
. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
Około południa następnego dnia pan de Challins przyszedł na ulicę Assas do mieszkania swego kuzyna.
Filipa zastał w domu.
Julian Vendame wprowadził go.
Raul miał wyraz twarzy ponury.
— Witam cię kochany kuzynie... rzekł mu Filip. — Nie wiedziałem co myśleć; nie widząc cię od tak dawna, byłem niespokojny.
— Po śmierci Genowefy, czułem potrzebę samotności, powinieneś to zrozumieć, — odpowiedział wicehrabia — nie byłbym jeszcze powrócił, gdybym nie otrzymał rozkazu stawienia się do więzienia dziś jeszcze. Sprawa moja przyjdzie przed sąd przysięgłych za trzy dni, i przyszedłem zapytać się czy jesteś gotów z obroną.
— Jestem gotów... Możesz na mnie liczyć... Wszak nie wątpisz zapewne o powodzeniu, nieprawdaż?
— Wątpię o wszystkiem, odpowiedział Raul z wyrazem niezmiernego zniechęcenia.
— To bardzo źle! powinieneś mieć nadzieję...
— W Bogu mam ufność... rzekł pan de Challins wznosząc oczy w górę.
— W Bogu i twej słusznej sprawie, gdyż niewinność twoja jest widoczną, i nie pojmuję dla czego Izba oskarżeń postanowiła sprawę sądzić!
— Ludzie mają oczy, aby nie widzieć, a uszy aby nie słyszeć! Czy odwiedzisz mnie w Conciergerie przed procesem?
— Tak jest, odwiedzę, potrzebujemy bowiem porozumnieć się jeszcze ze sobą po raz ostatni co do rozmaitych punktów.
— Więc będę cię oczekiwał.
— Czy idziesz stawić się natychmiast?
— Tak jest, wychodząc od ciebie.
— Widziałeś doktora Gilberta?
— Doktór wyjechał dziś rano do Hawru.
— Do Hawru?
— Zkąd dziś jeszcze wieczorem odpływa do New-Yorku...