Genowefa była szczęśliwą.
A przynajmniej tak jej się zdawało, lecz głębi jej serca tyle było melancholii, że często kiedy się nie pilnowała, na jej twarzy odbijał się wyraz smutku i rezygnacyi. Czyżby miała cierpieć rzeczywiście?
Tak jest, gdyż pomimo, że miłość jej nie miała ambicyi ani też nadziei, ściskało się jednakże boleśnie jej serce, gdy słuchała planów Leonidy względem Raula, i tej pewności z jaką utrzymywała, że on ją kocha.
Znając dobrze charakter panny de Brénnes, Genowefa mówiła sobie po cichu:
— Jeżeli ją kocha... będzie nieszczęśliwym.
A myśląc o tem, że Raul cierpieć może przez Leonidę, łez nie mogła powstrzymać.
Taki był stan rzeczy, kiedy w hoteliku na ulicy Saint-Dominique, otrzymano zawiadomienie o śmierci hrabiego de Vadans, i zaproszenie na pogrzeb do Compiègne nazajutrz.
Panie de Brénnes siedziały przy stole z Genowefą, w chwili kiedy żałobna koperta wręczoną została margrabinie.
— Jeśli się nie mylę — odezwała się Leonida tonem, w którym się radość przebijała — list ten donosi nam o śmierci Wujaszka Raula.
Pani de Brénnes otworzyła kopertę.
— Nie mylisz się... — odrzekła — Karol-Maksymilian de Vadans, zeszedł z tego świata.
— W tym razie przebaczam Raulowi, że nie był u nas od dni pięciu... musiał być bardzo zajęty.
— Ah! zajęty... — rzekła pani de Brénnes — on tak kochał swego wuja...
— Kiedyż odbędzie się pogrzeb?
— Jutro.
— Tu?
— Nie, w Compiégne.
— Jakież to nieznośne! — zawołała Leonida — bo wszakże nam nie wypada tam nie być...
— Nie ma wątpliwości, że to strasznie nudne, ale Raul dziedziczy, jestto pewna pociecha.
Genowefa słuchając tej rozmowy, nieśmiało się odezwała:
— Pan de Challins musi być bardzo smutny — rzekła — jego wuj był podobno dla niego bardzo dobry.
— Wielka sukcesya pociesza we wszelkich zmartwieniach — rzekła Leonida śmiejąc się, potem zwracając się do matki, zapytała:
— O której godzinie ceremonia?
— O dwunastej.
— Trzeb a będzie wstać najpóźniej o ósmej, ubierać się... zaledwie będziemy mieli czas zjeść śniadanie przed wyjazdem... Ah! gdybym nie obawiała się obrazić Raula, jakżebym chętnie pozostała w domu... Ale cóż robić trzeba jechać do Compiègne, więc pojedziemy. Czy Genowefa pojedzie z nami?
— Naturalnie.
Panna do towarzystwa zaczerwieniła się po uszy. Nigdy nie ośmieliłaby się prosić aby ją zabrano, chociaż pragnęła tego z całego serca.
Raul dotknięty głębokiem zmartwienieniem. Zdawało jej się, że widząc go weźmie na siebie część je go boleści.
Leonida mówiła dalej:
— Nakoniec chwila, której tak niecierpliwie oczekiwałam, nadeszła... Pan de Challins będzie bardzo bogatym, i zupełnie wolnym.. Będzie mógł odtąd poświęcać nam swój cały czas. Czy nie wiesz mamo wiele Raul będzie miał majątku, jak wejdzie w posiadanie sukcesyi po swoim wuju?
— Hrabia de Vadans, jak mówiono, miał przeszło sześć milionów. Raul bierze połowę, jeżeli hrabia nie wyróżnił go w testamencie.
— Trzy miliony co najmniej! — rzekła Leonida a oczy zabłyszczały z chciwości. — A wszak już przedtem posiadał jwięcej aniżeli niezależną pozycyę. To przepyszne! Widzisz mamo, że dobrze uczyniłam odmawiając wszystkim konkurentom?
— Powiem, że dobrze zrobiłaś, jeżeli Raul się z tobą ożeni.
— Ożeni się z pewnością.
— Życzę togo...
— Czyżbyś wątpić miała mamo? — zawołała młoda dziewczyna gwałtownie.
— Małżeństwo dopiero jest pewnem, kiedy się wychodzi z merowstwa.
— Ale Raul jest we mnie zakochany.
— Czy ci to powiedział?
— Nie, on jest trochę nieśmiały, ależ to przecież widoczne. Jeżeli by nie kochał się we mnie czyżby tak często tu bywał? Byłaś przyjaciółką je go matki, wiem o tem dobrze, ale to by nie wystarczało żeby miał ciągle u nas przesiadywać... Zresztą rozumie on dobrze, że jeżeli dotychczas za mąż nie wyszłam to dla tego, że na niego czekam, że go kocham.
Genowefa słuchała milcząc i myślała:
— Nie jego to ona kocha... ale jego miliony...
Pani de Brennes uśmiechnęła się.
— Nie gniewaj się jeżeli ci przemawiam do rozsądku — rzekła. — Posiadasz wszystko aby być uwielbianą, i pragnę z całej duszy, żeby to twoje marzenie urzeczywistniło się jak najprędzej.
— Nie wątpię, moja mamo, że się urzeczywistni... chwila w której będę nosić nazwisko wicehrabiny de Challins, jest bardzo bliska...
— Trzebaż Raulowi zostawić przynajmniej czas do uporządkowania interesów wuja... swoich...
— To nie długo potrwa... Pan de Vadans tak czule kochał swego siostrzeńca Raula de Challins, a tak serdecznie nienawidził tego drugiego, Filipa de Garennes... Musiał więc zrobić testament z wyróżnieniem pierwszego, a może nawet wydziedziczył drugiego... W każdym razie wprowadzenie go w posiadanie nie potrwa długo... Wszystko dobrze pójdzie... Mam dobre przeczucie, czuję się szczęśliwą i wszystko w różowym widzę kolorze.
Leonida mówiąc te słowa owijała na maleńkim zgrabnym paluszku zawiadomienie o śmierci z czarną obwódką: Źródłem tego nadmiaru radości, była — śmierć!
— Czyż ona ma serce? — zapytywała siebie Genowefa. — Uwierzyć temu trudno.
Obiad się skończył.
Wszystkie trzy kobiety przeszły do salonu.
Leonida usiadła przy fortepianie i przebiegała palcami po klawiaturze wydając kapryśne tony i motywa zapożyczone z najszaleńszych modnych operetek.
Nagle przerwała, ucałowała matkę i poszła do
Strona:PL X de Montépin Panna do towarzystwa.djvu/43
Ta strona została przepisana.