Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/101

Ta strona została przepisana.

— Tak, panie.
— W każdym razie, jeśli jej nie ukradziono, znajdziemy w niej szczątki roztopionego metalu z owych trzech tysięcy franków w złocie, o których pan mówiłeś przed chwilą.
— A czy mógłbyś pan stwierdzić obejrzawszy ranę, jakiego rodzaju bronią zabiła pana Labroue? przerwał prokurator, zwracając się do assystujących i lekarza.
— Tak, bronią tą był nóż, którego ostrze przebiło mu serce. Śmierć nastąpiła natychmiast.
— Zabójca więc zadając cios, wytężył wszystkie siły, zapytał urzędnik; jeden wszakże szczegół zdaje mi się być nieodgadniętym w tej sprawie.
— Jaki? — zapytał sędzia.
— A to, że Joanna Fortier, działając bez obawy przytrzymania przy spełnianiu zbrodni, wiedząc, że pan Labroue jest nieobecnym i że nie wróci jak za dwa dni, dlaczego była uzbrojoną?
— Pan prokurator wciąż wierzy jak widzę w istnienie wspólnika? — wyrzekł naczelnik policyi.
— Tak, wierzę! — Kobieta niezdolną jest do spełnienia takiej zbrodni.
— Racz pan wziąść pod uwagę, że Joanna Fortier była wyjątkowo energiczną!... zawołał kasjer Ricoux.
— Prócz tego — rzekł sędzia — mogła uzbroić się nożem, celem podważenia zamku w kassie. Ucieczka najlepiej winę jej stwierdza.
— Na pierwszy rzut oka nie przeczę. Czy znasz pan jej stosunki. Była wdową... być może miała kochanka?
Kilka osób badanych odrzekło na to przecząco, gdy nagle mechanik fabryki wraz z żoną podszedł ku drzwiom remizy prosząc o głos.
Dozwolono mu wejść.
— Panie sędzio śledczy — rzekł — przynoszę dowód spełnienia zbrodni ręką Joanny Fortier, ku czemu zgromadziła zapas petroleum.