Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/110

Ta strona została przepisana.

Jedna z wieśniaczek przechodziła w poprzek drożyną. Joanna zapytała ją:
— Chciej mi pani powiedzieć, jak się nazywa ta wioska, którą tu widzę przed sobą?
— Chévry, pod Brie-Comte-Robert — odrzekła wieśniaczka i poszła w swą drogę.
Pani Fortier uczuła, iż kroku dalej postąpić już nie jest wstanie. Nogi odmo wiły jej posłuszeństwa, zmuszoną była usiąść po nad drogą. Przechodzący patrzyli na nią ze złośliwą ciekawością. Mała wiejska dziesięcioletnia dziewczyna pędząca krowę na pastwisko, zatrzymała się spoglądając na siedzącą.
— Chciej mi powiedzieć dobre me dziecię — przemówiła do niej — w której stronie Chevry znaduje się, mieszkanie proboszcza?
— Dom księdza proboszcza jest pierwszym z brzega, ten, który pani tam widzisz z białą wieżyczką, otoczony drzewami — odpowiedzialni dziewczyna, ku wsi wskazując.
Biedna matka podniosła się, wzięła na ręce Jurasia i jakby w śnie pogrążona, wolnym krokiem iść zaczęła.
— Udam się do proboszcza tej wioski; przedstawiciel dobrego Boga może się ulituje nademną, nie odmówi mi swej pomocy i rady — idąc szeptała z cicha.
Probostwo plebana w Chévry, był to dom stary, lecz dobrze zbudowany. Na obu piętrach widniały facyaty; wieżyczka wznosząca się na dachu służyła za gołębnik, a gęste drzewa użyczały budynkom cienia i zieloności.
Przed domem znajdował się trawnik, ubarwiony zwojami kwiatów, jakie widać było od strony drogi przez dzielące go od tejże kraty żelazne, po za probostwem rozciągał się ogród warzywny i owocowy. Od lat dwudziestu, jeden i tenże sam proboszcz tu zamieszkiwał, rządząc parafią składającą się z czterystu dusz.
Ksiądz Feliks Langier był mężczyzną pięćdziesięcioletnim, o uśmiechniętem, otwartem obliczu, spojrzeniu tkliwem, łagodnem, pełnem szczerości. Wszyscy bez wyjątku parafia-