Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/124

Ta strona została przepisana.

— Powtarzam pani, że wątpliwość jest tu niemożebną. Zebraliśmy przeciw niej pognębiające dowody. Sama chociażby ucieczka tej kobiety, potępia ją dostatecznie.
— Prawda, że czyn ten z jej strony jest dziwnym — wyrzecze pani Bertin — można go jednak zarówno przypisać przestrachowi, jako i zbrodni.
— Ach! pani, czegóż się mogła obawiać, niewinna Joanna Fortier? Obok tego zakupienie! przez nią znacznej ilości petroleum, przekonywa nietylko o zbrodni, lecz i o obmyśleniu naprzód potwornego planu.
— Jakież przyczyny mogły skłonić ku temu nieszczęśliwą?
— Przed wszystkiem zemsta...
— A potem?
— Chciwość.
— Czyż co ukradła?
— Jest to prawdopodobnem. Pan Labroue został zabitym w korytarzu, wiodącym do jego gabinetu, gdzie znaleziono jego trupa. Zkąd więc morderczyni znajdowała się w tem miejscu, jeżeli nie dla ukradzenia wielkiej summy pieniędzy, o której wiedziała, że jest w kasie zamkniętą.
— Ależ to tylko przypuszczenie...
— Jakie pewnikiem się stanie, gdy przeszukamy gruzy spalonych murów, celem odnalezienia szczątków stopionego złota, które znajdować się tam powinno, jeżeli kradzież spełnioną nie została.
— Pańskie więc podejrzenia wyłącznie spoczywają na Joannie Fortier?
Sędzia śledczy spojrzał na badawczo na panią Bertin.
— Nikt inny nie został nam przedstawionym w tym względzie. Miałażbyś pani mieć poszlaki na jaką inną osobistość?
— Obowiązkiem jest moim powiedzieć wszystko co wiem, a nawet co myślę — odparła pani Bertin. — W dniu, w którym brat mój przybył do Saint-Gervais dla odwiedzenia cho-