coux. — Widziałem na własne oczy, jak zapadł się po nad nim dach pawilonu, pogrążając go w piec ognisty, gdzie nie mogliśmy nawet odnaleść szczątków jego. Jakób Garaud stał się męczennikiem obowiązku. Cześć jego pamięci!
— Umarł! — powtórzyła pani Bertin. — Masz pan słuszność panie sędzio, ja się pomyliłam w moich przypuszczeniach — dodała po chwili — niewiedziałam o tyle tragicznym zgonie tego dzielnego człowieka.
— Nic dziwnego, pragniesz pani również jak my, ażeby zabójca twego brata został ukaranym, i odszukać go usiłujesz, to naturalne. Wszak wierzaj mi pani, prawdziwą i jedyną sprawczynią zbrodni, jest owa potworna istota, Joanna Fortier! Czy nie masz pani jeszcze jakich innych objaśnień do udzielenia?
— Nie panie.
— Żegnam więc; gdybym potrzebował jakich szczegółów, napiszę do pani, prosząc ją o przybycie.
— Jestem na pańskie rozkazy: — odrzekła siostra pana Labroue i wraz z kasyerem opuściła gabinet sędziego.
∗
∗ ∗ |
Joanna zostawszy życzliwie przyjętą przez księdza Langier, jak wiedzą czytelnicy, otrzymała tam potrzebną sobie pomoc i staranie. Filiżanka bulionu i nieco starego wina, wzmocniły dwoje tych biednych istot upadających ze znużenia i głodu.
— Niech Bóg wynagrodzi państwa — wyrzekła nieszczęśliwa — za waszą dobroć! Co stałoby się albowiem z mym dzieckiem i zemną?
— Przygotuję bardziej pożywne śniadanie — oz wała się na to siostra proboszcza, chcąc przerwać podziękowania — poczem udasz się pani na spoczynek, którego widocznie bardzo potrzebujesz. Mu siałaś pani iść pieszo wiele?
— O! wiele, bardzo długo! — zawołał Juras, nie puszcza-