Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/130

Ta strona została przepisana.

Fortier uprowadziła z sobą swe dziecię wieku lat trzy i pół liczące. Na tem zakończył się rysopis“.
Pani Darier i Edmund Castel słuchali z wzrastającem przerażeniem tego ogłoszenia.
— Ależ to słowo w słowo portret kobiety, jaką przyjęliśmy — zawołała siostra proboszcza — dziecię lat trzy i pół wieku liczące. To znużenie, to wyczerpanie z sił... Ach! nieszczęśliwa uciekła z miejsca swych zbrodni!
— Milczenie; — droga siostro — rzekł żywo ksiądz Langier. — Kobieta ta bądź co bądź znajduje się tu pod moim dachem, w domu przedstawiciela Boga na ziemi, — nie śpieszmy się z rzuceniem na nią oskarżenia! Jeżeli jest winną dowiemy się o tem.
— A wtedy oddasz ją w ręce sądu?
— Nie oskarżę jej pierwszy: — dozwolę jednak czynić poszukiwania sprawiedliwości.
W chwili tej Brygida oznajmiła, iż śniadanie na stole.
— A ta kobieta, a to dziecię? — zapytał proboszcz.
— Obudziłam ich, przygotowawszy im w kuchni nakrycie; — odpowiedziała służąca.
— Dobrze zrobiłaś... Miej o nich staranie... Po śniadaniu zobaczę się z niemi.
Przy stole ksiądz Langier unikał rozmowy o Joannie.
— Podasz nam kawę do ogrodu — rzekł do Brygidy — dodaj jednę filiżankę więcej dla tej nieznajomej i przyprowadź ją tamże.
— Dobrze — odrzekła służąca.
Brygida litościwa z natury, otoczyła staraniem Joannę z jej dzieckiem. Dwie godziny snu obok pożywnego posiłku wystarczyły dla powrócenia sił i energii biednej uciekającej. Podczas śniadania Brygida usiłowała wybadać Joannę, otrzymując jednakże mało znaczne odpowiedzi. Jedynem życzeniem, wyrażonem jasno przez młodą kobietę, było pragnienie wynalezienia sobie jakiego obowiązku.
— Pójdziesz pani zaraz na kawę do ogrodu, gdzie we-