Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/145

Ta strona została przepisana.

— Pan Labroue został zamordowany ręką, która rozlała petroleum i wyłamała kasę, ale ta ręka nie była moją ręką.
— Masz dobry system obrony, jak widzę.
— To nie jest system, lecz prawda.
— Uprzedziłam pana, że mi wierzyć nie będziesz.
— Czyżeś ale powiedziała pana Labroux, wskutek wynikłego z nim nieporozumienia, że usunięcie cię z pełnienia obowiązków nie przyniesie mu szczęścia?
— Tak... powiedziałam.
— I powtórzyłaś toż samo zdanie chłopcu, Danielowi.
— Powtórzyłam.
— Byłaś obecną w gabinecie inżyniera w — dniu jego odjazdu do Saint-Gervais. podczas gdy kasyer Ricoux składał mu pieniądze, następnie w kasie zamknięte?
— Znajdowałam się tam podówczas.
— I wszystko słyszałaś?
— Tak dobrze, że cyfra wymieniona przez pana Ricoum została w mojej pamięci.
— Jakaż była ta cyfra?
— Sto dziewięćdziesiąt tysięcy paręset franków.
— Posiadasz pamięć zadziwiającą! — rzekł sędzia z ironią. — Widać, iż cyfra wygłoszona masiała cię bardzo zainteresować. Zbrodniczy zamiar tworzył się już wtedy w twej głowie.
— Czyż nie zapamiętać czegoś bez występnej myśli?
— Fakt twojej ucieczki, czyż to nie jeden z najbardziej przekonywających dowodów twej winy?
— Słabości, powiedz pan raczej. Ulękłam się gróźb nikczemnie przeciw mnie skierowanych... ulękłam gwałtowności, jaką mi czyniono...
— Przez kogo?
— Przed prawdziwego i jedynego sprawcę zbrodni.
— Znasz go więc? — zapytał sędzia.
— Znam.