Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/167

Ta strona została przepisana.

— Jakto?... sądzisz więc...
— Wszystko wynaleźć można.
— A więc, dokonaj tego wynalazki! a będziesz milionerem!
— Czy jest bogatym ten twój przyszły pryncypał? — pytał dalej Jakób.
— Bogaty, jak Bank Francuzki. Posiada warsztaty, jakich, nikt nie ma w New-Jorku, licząc na udoskonaloną przez siebie maszynę, że ona to wszystko mu podwoi. A wiesz co tobie potrzeba kuzynie? — dodał po chwili.
— Na czegóż takiego?
— Współki z podobnem indywiduum. Masz dobre pomysły, jesteś zdolnym, pracowitym, mógłbyś zająć pierwsze miejsce w fabryce. Mortimer ma piękną córkę... wyposaży ją dobrze. A więc, kto wie? Tchórze jedynie giną z braku odwagi. Ach! — gdybym ja był panem jak ty!...
Mówiąc to Owidyusz do mniemanego Pawła Harmant, wpatrywał się weń podejrzliwie. W chwili tej, Jakób zdjąwszy kapelusz, ocierał chustką czoło.
Były nadzorca pana Labroue, jak przypominają sobie czytelnicy, przy pomocy tynktury zmienił kolor włosów. Wiadomo, że farbowanie winno być często ponawianem z tej przyczyny, że wyrastające nowe włosy, przybierają od korzenia poprzednią swą barwę. Jakób od pięciu dni nie ponowił farbowania, skutkiem czego linia czerwonawa ukazała się pomiędzy skórą nad czołem i resztą włosów lśniąco-czarnych, Owidiyusz posiadając wzrok bystry, za pierwszym rzutem oka spostrzegł tę niewłaściwość. Od włosów na głowie Jakóba, wzrok jego przeszedł ku brodzie, lecz nie odnalazł tu nic niewłaściwego. Twarz była czysto wygoloną, Garaud albowiem odbywał tę czynność co rano. Nieprzekonany tem jednak paryżanin, myślał:
— Do kroć tysięcy! coś się w tym kryje! Przysiągłbym że mój kuzyn ma farbowane włosy, a jednak gdym