Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/177

Ta strona została przepisana.

— Kogo? — zapytał Mortimer z lekkiem zdziwieniem.
— Kogoś, co jedzie z Francyi do New-Jorku wyłącznie po to, aby ciebie poznać bliżej. Traf zrządzi], iż ten pan, nie znając mnie, wyjaśnił mi cel swojej wyprawy; sądzę więc, że nie należy dozwolić mu podróżować bez zbliżenia go ku osobie, którą tak wysoko poważa i ceni. A zatem pozwól mi, ojcze, przedstawić sobie pana Pawła Harmant, mechanika, jak ty.
Jan Mortimer podszedł ku Jakóbowi.
— Witam pana — rzekł — całem sercem, jako obywatela wielkiego kraju, którego jesteś przedstawicielem i dla którego gorące żywię współczucie. Jesteś mechanikiem jak ja, zechciej więc podać mi swą rękę.
— Ten zaszczyt dumnym mnie czyni! Dobrotliwość pańskiego przyjęcia wzrusza mnie do głębi! — zawołał Jakób Garaud, ściskając podaną sobie rękę inżyniera.
— Odtąd jesteśmy dla siebie starymi znajomymi — mówił Mortimer — porzućmy, proszę, wszelkie ceremonje. Przedstawiam pana jednemu z najpotężniejszych finansistów Ameryka Ryszardowi Dawidson, bankierowi, przyjacielowi mojemu.
— Do usług pańskich — rzekł bankier. — W czem tylko zdołam być panu użytecznymi, gotów jestem na jego rozkazy.
Były nadzorca odpowiedział podziękowaniem. Wszyscy razem usiedli. Noemi wróciła do fortepianu.
— Jeśli dobrze zrozumiałem mą córkę — wyrzekł Mortimer, zwracając się do Jakoba — pan jedziesz do New-Jorku celem poznania się zemną?
— Tak jest, w rzeczy samej. Mając zamiar otwarcia we Francyi fabrykę modeli, podróżuję w zamiarze zwiedzenia słynniejszych zakładów przemysłowych; pańskie warsztaty zostały mi przedstawione jako nieporównane pod każdym względem, chiałem więc uzyskać od pana pozwolenie na zwiedzenie takowych.
— Chętnie je panu udzielam — odrzekł Mortimer — będziesz je zwiedzał i studyował do woli. Moje warsztaty — mówił dalej — miłość własna nakazuje mi się z tem pochwalić, są