Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/18

Ta strona została przepisana.

— Czy pani gniewasz się na mnie? — zapytał.
— Bynajmniej — odpowiedziała, — proszę jednakże pana... — Garaud jej przerwał.
— O! nie będę pani mówił już więcej o tem czego słyszeć niechcesz — nie zapominaj jednak iż »zostawiłaś, mi nadzieję... Nadzieja ta silnym mnie uczyni. Nadejdzie dzień w którym będę mógł powiedzieć: „Nietylko miłość tobie przynoszę, ale majątek dla ciebie i dla twoich dzieci.“
W tym dniu pozwolisz nazwać siebie panią Garaud?
— Dla moich dzieci — być może — wyszepnęła Joanna.
— Nie żądam więcej... jestem zadowolony. Podaj mi pani rękę.
To mówiąc uścisnął ją w swojej i oddalił się zwolna. Nadzorca fabryki był człowiekiem około lat trzydzieści wieku mieć mogącym, dorodnym mężczyzną, kształtnie zbudowanym. — Rysom twarzy jego wszelako brakło wyrazu szlachetności. — Spojrzenie wyrażało inteligencyę, lecz i nieszczerość zarazem.
Niższa gruba warga ust, oznajmiała w nim zmysłowość i gwałtowność.
Gęste włosy krótko przycięte barwy rudawej, nadawały jego obliczu wyraz surowy i okrutny zarazem. Garaud był mechanikiem nader zręcznym, pracowitym, pilnym w robocie. Pan Labroue przywiązał się na seryo do niego.
Od lat sześciu zarządzał on fabryką jako majster nadzorca. Właściciel, który był wynalazcą i przemysłowcem zarazem, nie pogardzał w niektórych razach jego radami i znajdował je dobremi. — Jakób posiadał bowiem ducha wynalaszczych a co najwięcej, praktycznych idei. Przy niewielkim kapitale mógłby był dojść do znakomitych rezultatów. Nieszczęściem brakowało mu tego — znał on dobrze swoje z dolności, i aby je rozwinąć, poświęcał noce niejednokrotnie czytaniu dzieł specyalnych.
Gorączkowe marzenia ambicyi nim owładały. Mówił sobie, iż nie będzie ta| marniał przez całe swe życie, iż się