— Masz więc pan zamiar otworzyć warsztaty w Ameryce? — pytał żywo Mortimer, obawiając się spotkać niebezpiecznego konkurenta w owym francuzie, w którym odkrył cenne mechaniczne zdolności.
— Czemu nie? gdyby wypadło...
— Chodziłoby więc panu natenczas o eksploatację nowego jakiegoś wynalazku?
— Tak — wynalazku, jaki nie ma najmniejszej łączności — z maszyną do szycia — wynalazku maszyny do giloszowania — dodał, wygłaszając zwolna sylaby; powiadomiony bowiem o szczegółach przez Owidyusza Soliveau, postanowił w przemysłowca stanowczym ciosem uderzyć.
Słysząc o maszynach do giloszowania, Mortimer zadrżał widocznie; mniemany Paweł Harmant zachował się obojętnie, udając, że tego nie spostrzega.
— Ja również — wyrzekł Mortimer po chwili — zajmowałem się tem nieco; nie ma tam jednak nic do poprawcy; maszyny genewskie są doskonałemi.
— Do giloszowania płaskich powierzchni zapewne — odparł Jakób. — To jednak jest nic nieznaczącem, potrzebują one niezbędnie ulepszenia.
Amerykanin uczuł, iż zimny pot wilży mu skronie.
— Miałżeby on powziąść tę samą, co ja ideę? — pomyślał. — Sądzisz pan zatem — dodał, zebrawszy odwagę — iż możebnem byłoby otrzymać maszynę do giloszowania odwróconych brzegów i krzywych powierzchni? — pytał niespokojnie.
— Jestem tego pewny.
Mortimer zbladł.
— I pan to odnalazłeś? — pytał dalej słabym, drżącym głosem.
— Odnalazłem — rzekł obojętnie Jakób. — Mam gotowe plany, wykończone rysunki, jak również i formy gotowe, aby je posłać do odlewni miedzi i żelaza; ztąd, jak miałem honor powiedzieć panu przed chwilą, zobaczę, czyli mi wypadnie osiedlić się na stałe w New-Jorku dla zbudowania tej maszyny,
Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/181
Ta strona została przepisana.