lezionoby w aktach tamecznych po kilkakrotnie powtórzone twoje nazwisko...
Owidyusz pochylił głowę w milczeniu.
— No, przyznaj, wszak się nie mylę?
— Drobnostka! — mruknął dijończyk.
— Drobnostka, wiodąca na galery; jestem pewien, że Ireneusz Bosse, jako dawny agent policyjny, dostarczyłby tych dowodów bez trudu, gdyby ktoś prosił go o to. Ja będę milczał i nie pozwolę zarówno mówić Ireneuszowi, lecz wzamian musisz robić wszystko, czego zażądam.
— Jestem gotów. O cóż więc chodzi?
— Tak publicznie, jak i za każdym razem, gdy się „wśród obcych znajdziemy, udasz, że nie znasz mnie wcale.
— Wstydzisz się mnie zatem?
— Być może — odparł Jakób opryskliwie. Nie chcę, ażeby mówiono, iż mam złodzieja w rodzinie. Łatwo to pojmiesz, a zrozumiesz lepiej jeszcze skoro ci powiem, że od wczoraj zostałem wspólnikiem twego pryncypała.
— Ty... wspólnikiem Mortimera? ty? — zawołał Soliveau zdumiony!
— I dodam jeszcze — mówił dalej były nadzorca — że będąc jego wspólnikiem, mam nadzieję zostać zarazem wkrótce zięciem jego.
— Ach! winszuję ci, winszuję kuzynie! — wołał Owidyusz z gestem rozradowania. — Do pioruna! umiesz kierować swą łodzią znakomicie, jak widzę!
— Stanowisko moje w rodzinie Mortimera potężnym mnie uczyni, będę ci mógł dopomagać, albo cię zgubić, stosownie do twego postępowania. Jeżeli mi się podoba uznać cię za krewnego, uczynię to, lub nie uczynię. Bądź zatem posłusznym mej woli, nie ściągaj na siebie żadnej nagany, a oto co wzamian ci ofiaruję: Za miesiąc zostaniesz jednym z zarządzających fabryką, podwoję pensyę, jaką ci przyrzekł Mortimer, lecz staniesz się za to moją rzeczą, moją własnością, mojem narzędziem, nie mając innej woli nad moją. Jesteś ambitnym,
Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/193
Ta strona została przepisana.