Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/206

Ta strona została przepisana.

nów. W czasie tym Soliveau wymknął się na chwilę. Wszedłszy do swego gabinetu, otworzył podróżny kuferek, dobył zeń flaszkę z wiadomym płynem i schował ją do kieszeni, poczem wrócił do sutego kuzyna.
— Teraz — pomyślał — trzeba tylko wynaleść sposobność do działania, która, że mi się nasunie, jestem tego pewny. I zasiadł do pracy ze swym zwierzchnikiem, zajęty nią aż do chwili, gdy wniesiono wieczerzę.
Umieścili się obaj przy stole naprzeciw siebie.
Jakób Garaud jedząc z apetytem, w myślach był pogrążonym. Zadanie mechaniczne jakie rozwiązać usiłował, pochłaniało całą jego uwagę.
Wieczerza odbyła się w milczeniu.
— Proszę nam podać czarną kawę, lecz bardzo mocną — rzekł Garaud do posługującego; — długo w noc pracować będziemy.
— Kawa, otóż wyborna sposobność; — pomyślał Soliveau.
Paweł Harmant rysować zaczął na papierze, podczas gdy Owidyusz zwinąwszy cygaretkę, palił takową z najzupełniejszą obojętnością na pozór.
Kelner postawił na stole gotującą się maszynkę od kawy, dwie filiżanki, cukierniczkę i butelkę koniaku, czego nie dostrzegł Jakób, zajęty kreśleniem figur geometrycznych i cyfr na papierze.
— Otóż i kawa kuzynie — wyrzekł Soliveau po odejściu kelnera.
— Dobrze — odparł Garaud, nie przerywając swej pracy. — Nalej mi w filiżankę, włóż cukru i siądź tu przy mnie.
— Natychmiast — wyrzekł Owidyusz — podczas gdy twarz mu zabłysła radością.
Paweł Harmant zajęty rysunkiem siedział zwrócony doń plecami, z czego korzystając paryżanin nalał kawę w filiżankę, a dobywszy flakon z kanadyjskim płynem, wpuścił łyżeczkę tegoż szybko do kawy. Schowawszy flaszkę, następ-