— Według objaśnień Cuchillin’a — mówił dalej Owidyusz, jest to omdlenie, które trwać będzie przez kilka godzin, nie przedstawiając zresztą żadnego niebezpieczeństwa. Położę na łóżku mego mniemanego kuzyna, a skoro się obudzi, porozmawiamy z sobą jak trzeba.
Tu podniósłszy leżącego bezwładnie na ziemi Jakóba, poniósł go, nakrył kołdrą, umieścił mu głowę na poduszkach i odszedł do swego pokoju, gdzie udawszy się na spoczynek, zasnął niebawem.
Nazajutrz, wstawszy równo ze świtem, udał się do chorego, i z progu spojrzał nań uważnie. Garaud nie poruszał się wcale, ciężki wszelako i chrapliwy oddech jego świadczył, że żyje.
Soliveau zbliżył się do łóżka, ujął zlekka rękę śpiącego, a położywszy palec na arteryi, zaczął puls śledzić z uwagą. Puls uderzał najregularniej.
— Zostawmy go w spokoju — rzekł, siadając przy stole, na którym znajdowały się papiery i plany, rozpoczęte wczoraj przez byłego nadzorcę.
Godzina upłynęła w milczeniu, gdy nagle szmer lekki zwrócił jego uwagę; — mniemany Paweł Harmant poruszył się. Soliveau podszedł ku śpiącemu, oczekując zupełnego jego przebudzenia, które nastąpiło za chwilę. Jakób otworzył oczy, poczem, zerwawszy się nagle, spojrzał niespokojnym wzrokiem wokoło siebie. Na razie umysł jego, zasnuty jak gdyby mgłą ciemną, nie zdołał zdać sobie sprawy, ani mu wyjaśnić, co znaczy ów pokój nieznany, w jakim się znalazł. Dwukrotnie potarł ręką czoło, jak gdyby usiłując rozproszyć ciemności, przysłaniające mu pamięć.
— Gdzie jestem? — nagle zapytał.
— W Kingston, w hotelu „Pod trzema gwiazdami“ — odrzekł Soliveau.
— Dlaczego ja śpię nierozebrany?
— Ha! ha! kuzynie — zaśmiał się nikczemnik — nic sobie zatem nie przypominasz?
Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/212
Ta strona została przepisana.