Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/216

Ta strona została przepisana.

w siedemdziesiątym roku życia, po kilkodniowej chorobie. Kształcący się w jednem z kolegiów Paryża, a wezwany do Chévry w chwili obsaczenia wojskiem tegoż miasta, Jerzy, był obecnym przy śmierci tej tak godnej szacunku kobiety, przybranej swej matki, zgon której uderzył go w serce boleśnie.
Pomimo swoich młodocianych lat wieku, Jerzy nie był już dzieckiem; myślał i czuł wiele, pojmując, jaka próżnia ze śmiercią tej uwielbianej powszechnie kobiety otworzy się wokoło niego.
Po strasznej, pamiętnej wojnie nastąpił wreszcie pokój.
Edmund Castel, wypełniwszy swój obowiązek w gwardyi ruchomej Paryża, zawiózł Jerzego do kolegium Henryka IV-go, objąwszy na nowo w posiadanie swoją pracownię przy ulicy de Renne, cudem ocaloną przed napaścią prusaków.
Upłynął miesiąc od śmierci pani Darier; Edmund Castel wraz z Jerzym wrócili do Paryża, gdy dnia pewnego młody malarz odebrał list, nakreślony ręką Brygidy, starej służącej proboszcza, wzywający go ku jaknajśpieszniejszemu przybyciu do Chévry. Owładnięty smutnem przeczuciem, Edmund bezzwłocznie tamże pośpieszył.
Przybywszy na probostwo, poznał, że go przeczucie nie omyliło. Ksiądz Langier dotknięty został ciężką chorobą, obok czego jednakże zachował całą przytomność umysłu. Na widok wchodzącego młodzieńca, wychudła twarz chorego zajaśniała radością.
— Ostatnia chwila nadeszła — rzekł, wyciągając rękę ku Edmundowi. — Bóg, którego tyle kochałem, któremu służyłem ze wszystkich sił moich, wzywa mnie ku sobie. Niechaj się stanie wola Jego święta...
Edmund, tłumiąc łzy, gwałtem mu się do oczu cisnące, chciał coś przemówić.
— Zapomnij o mnie, me dziecię — rzekł proboszcz — a mówmy o Jerzym. Wezwałem cię tu do siebie, ponieważ przed śmiercią pragnę powierzyć ci ważne zlecenia. Siądź i posłuchaj mnie.