— Tak w latach młodocianych, jak w wieku dojrzałym — mówił chory dalej — bądź takim, jakim byłeś w dziecięcych chwilach życia, dobrym, ludzkim, miłosiernym. Przyszłość, być może, chowa dla ciebie wiele walk ciężkich i smutków, uzbrój się więc zawczasu w odwagę, i zaparcie się siebie, pomnąc, że człowiek wtedy silnym się staje, gdy go podtrzymuje sumienie. A teraz me dziecię — dodał przyciszonym głosem — klęknij tu przy mnie.
Jerzy padł na kolana przy łóżku umierającego.
Ksiądz Langier uniósł się z wysileniem po raz ostatni, wyciągnął obie ręce nad głową syna Joanny, jak to niegdyś nad jej czołem uczynił i rzekł:
— W imię miłosiernego Boga, ja ciebie błogosławię.
Były to ostatnie słowa zacnego kapłana; wysilenie wyczerpało resztki sił jego. Padł na poduszki, a bladą twarz otoczyły siwe włosy jak gdyby srebrzystą aureolą.
Jerzy pochwyciwszy ręce konającego, okrywał je pocałunkami.
W kilka minut później ksiądz Langier, ów człowiek, którego życie całe było jednem pasmem dobrzeczynienia, oddał Bogu czystą swą duszę.
W tydzień, okryty nową żałobą młody Darier, wracał do kolegium Henryka IV-go, rada familijna posłuszna woli testatora, mianowała Edmunda Castel głównym opiekunem pozostałego sieroty.
Podczas gdy się to działo na probostwie de Chévry, Noemi Mortimer umierała w New-Jorku, pozostawiając swemu mężowi, mniemanemu Pawłowi Harmant ośmioletnią córeczkę, wątłą i słabowitą.
Jakób Garaud mimo, iż był łotrom nikczemnym, kochał swą żonę do ubóstwienia, ztąd boleść jego nie miała granic; jedyną ulgę przynosił mu widok dziecięcia przypominającego matkę.
Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/222
Ta strona została przepisana.