Doktór zawachał się z odpowiedzią.
— Tak! byłam wariatką — mówiła żywo wdowa po Piotrze Fortier — nie zaprzeczaj pan, to próżne! Byłam obłąkaną, lecz nią obecnie nie jestem. Ciemności, rozsnute nad moim mózgiem, nagle się przedarły. Noc rozproszyła się... Wszystko, tak... wszystko sobie przypominam. Skazano mnie na dożywotnie więzienie za morderstwo, podpalenie i kradzież! Usłyszawszy ów wyrok, wyrok niesprawiedliwy, przysięgam... omdlałam! Co działo się ze mną od owej chwili, nie wiem tego. Zdaje mi się, żem spała snem długim i ciężkim. O, powiedz mi pan... powiedz, błagam cię — mówiła z rozrzewnieniem w głosie, powiedz, jak długo byłam obłąkaną, od jak dawna przebywam w Salpétrière? ja muszę to wiedzieć!
— Aby ci ściśle oznaczyć czas — rzekł doktór — potrzebuję w tutejszych księgach sprawdzić datę twojego przybycia — i zwróciwszy się do nadeszłej dozorczyni, polecił przynieść sobie takowe.
— Przebywasz tu pani od dnia 14 marca 1862 r. — rzekł, przerzuciwszy księgę.
— A obecnie jaku rok mamy? — pytała.
— Tysiąc osiemset siedemdziesiąty pierwszy.
Joanna, zachwiawszy się, omal nie upadła.
— Lat dziewięć! — jęknęła, powściągając wyruszenie i przykładając rękę do czoła; — więc przez lat dziewięć byłam obłąkaną! — Nikt już zapewne o mnie nie pamięta i nikt nie przychodził tu do mnie, wszak prawda?
— Nikt! — odpowiedziała dozorczyni.
— A jednak miałam dwoje dzieci! — wołała nieszczęśliwa kobieta, wybuchając łkaniem — syna Jerzego i córkę Lucyę... Co stało się z niemi? Czy żyją aby jeszcze... czy żyją?
— Nic o tem nie wiem — rzekł doktór — napisz pani do osób, u których zostawiłaś swe dzieci, a otrzymasz dokładne objaśnienie.
Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/227
Ta strona została przepisana.
XIV.