Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/232

Ta strona została przepisana.

Oddział szpitalny położony był w prawem skrzydle gmachu, przy wejściu z głównego podwórza.
Smutny i ponury zwykle wyraz twarzy Joanny zmienił się dnia pewnego, fizyognomia jej nagle się ożywiła, rumieniec okrywał jej policzki, oczy dziwnym blaskiem płonęły, jak gdyby podniecane ukrytą gorączką. Znalazła nareszcie tak upragnioną chwilę. Przebywając w infirmeryi, zauważyła, iż w każdą niedzielę zakonnice po wysłuchaniu mszy świętej w miejscowej kaplicy, szły o szóstej zrana na nabożeństwo do parafialnego kościoła, zkąd około ósmej wracały. Zarządzająca apteką siostra Filomena, udając się tamże z innemi, wracała wcześniej nieco, ażeby być obecną w więzieniu przy wizycie doktora.
— Otóż, co mi posłuży za pozór, — szepnęła Joanna i zamiar, od tak dawna powzięty, w czyn wprowadzić postanowiła.
Posiadając nieco uzbieranych pieniędzy podczas przebywania w szpitalu więziennym, zamierzała użyć takowych po odzyskaniu wolności na koszta oczekującej ją podróży. Ileż potrzeba było jednakże zwalczyć przed tem trudności, ile zapór pokonać!
Nadszedł rok 1880. W dniu 18 stycznia, w sobotę wdowa po Piotrze Portier zamierzyła rozpocząć działanie nazajutrz.
Siostra Filomena, kobieta pięćdziesięcioletnia, cierpiąc oddawna na słabość żołądkową, według poleceń doktora, pijała co wieczór przed udaniem się na spoczynek kieliszek wina z chininą.
Joanna, znając ten szczegół, gdyż niejednokrotnie zakonnica w jej obecności przygotowywała sobie ów napój, odchodziła do swej stancyjki wieczorem, po odebraniu od siostry Filomeny poleceń względem dawania nazajutrz lekarstw i odwarów7 chorym, a zarazem przysposobienia arkuszów do zamieszczenia przepisów na dzień następny.
Od lat trzech pełniąc obowiązki w infirmeryi, wdowa znała tak wszystkie flaszki, umieszone na półkach porządko-