Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/233

Ta strona została przepisana.

wo, jakoteż i własności lekarstw w nich zawartych. W chwili, gdy siostra Filomena udała się na obiad do refektarza, Joanna, wszedłszy do apteczki, zdjęła z półki flaszkę z napisem Laudanum i udała się z nią do pokoju siostry. Na stoliku stała butelka do połowy napełniona chinowem winem. Dozorczyni bez wahania wlała w tę butelkę połowę płynu Laudanum, mieszczącego się we flaszeczce.
— Będzie to dostatecznem — mówiła — dla przedłużenia snu siostry, nie przynosząc szkody jej zdrowiu.
Postawiwszy następnie flaszki na swojem miejscu, odeszła do chorych.
Wieczorne godziny dnia tego zdawały się jej wlec nieskończenie; czuła się być wzburzoną nerwowo, pożeraną przez gorączkę i trwogę.
Nakoniec uderzyła dziesiąta.
Joanna, zająwszy się, jak zwykle, przygotowaniem arkuszy dla doktora, przedłużała umyślnie owo zajęcie, by się naocznie przekonać, czy siostra Filomena wypije swe wino chinowe, jak to co wieczór czyniła.
O dziesiątej zakonnica weszła do swego pokoju.
Uwięziona, natężywszy uwagę, dosłyszała nalewanie wina z butelki i jednocześnie siostra Filomena ukazała się we drzwiach z kieliszkiem w ręku.
— Ukończyłaś już swą pracę, me dziecię? — spytała.
— Tak, siostro.
— A więc idź spoóźnij i ja toż samo uczynię, czuję się być nad wyraz znużoną. Jutro niedziela — dodała — trzeba iść na mszę do kościoła parafialnego, a skutkiem tego wstać rano. Dobranoc ci, a nie zapomnij obudzić mnie równo ze świtem.
— Dobrze — odpowiedziała wdowa — dobranoc.
Wypiwszy lecznicze wino do ostatniej kropli, zakonnica weszła do swego pokoju; dozorczyni, obszedłszy salę chorych, wróciła również do swej stancyjki, której okratowane okienko wychodziło na dziedziniec.