Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/24

Ta strona została przepisana.

— Ale któż będzie o tem wiedział? Nie powiem nikomu żem wschodził, a powróciwszy siądę przy warsztacie. Niespostrzeżono gdym wszedł. — Pani Fortier, nie zmuszaj mnie ażebym przez mur przeskoczył, a przysięgam że to uczynię. Gdyby pryncypał wypadkiem nadjechał, lub dostrzeżono nieobecność moją, powiem że pani nie byłaś w stancyjce i żem sam sobie drzwi otworzył. — Czas upływa, pani Fortier, stoję jak na rozżarzonych węglach. Pozwól mi wejść zobaczyć po raz ostatni mą żonę. — To mówiąc Wincenty miał łzy w głosie i stał z załamanemi rękoma.
Joanna czuła się być do głębi wzruszoną.
— Narażam się na utratę miejsca — wyrzekła — lecz nie mam siły pańskiej prośbie odmówić. Idź, zobacz się z żoną, daj Boże by nie sprawdziły się złe twoje przeczucia.
Jednocześnie pociągnęła za sznurek. Drzwi się otworzyły.
— Dziękuję, z całego serca dziękuję! — wołał Wincenty, poczem wybiegł z pośpiechem drogą ku swemu domostwu.
— Oby pan Labroue nie dowiedział się o tem com uczyniła, myślała młoda kobieta. Lecz niepodobna było odmówić, ten biedak płakał! Kocha tak swą żonę... gdyby umarła, nieprzeżyłby tego. Następnie Joanna siadła przy oknie i szyć zaczęła.
Jakób Garaud przeszedłszy się po salach, wrócił do warsztatów, gdzie składano maszyny, nad którą to czynnością chciał czuwać osobiście, ponieważ jeden z motorów miał zostać złożonym i przygotowanym w całości na dzień następny. Zbliżył się do robotnika, zajmującego się wzniesieniem w górę maszyny.
— Wykończysz pan? — zapytał podchodząc.
— Radbym, panie Garaud, oczekuję jedynie na łańcuch. Skoro go będę miał, w pół godziny złożę wszystko i maszyna będzie gotową.
Jakób skierował się ku warsztatowi Wincentego znajdującemu się na drugim końcu sali. Miejsce robotnika opróżnionem było. Leżał tylko fartuch na warsztacie.