sztatów na wzór tych, jakie posiadał w Ameryce. Ów inżynier jest moim klijentem. Oddawszy mu ważną przysługę, mam prawo żądać wzamian dla ciebie w jego fabryce pomieszczenia. Buduje on obecnie olbrzymie warsztaty w Courbevoie nad brzegiem Sekwany, do których wkrótce potrzebować będzie wyborowych rysowników, mechaników, odlewaczy i wielu innych, celem rozpoczęcia robót, które wsławiwszy jego nazwisko w Ameryce, wsławią je również we Francyi. Upewniam, iż posada dyrektora fabryki zostanie przed Mymi tobie przeznaczona przez właściciela, pana Pawła Harmant.
— Pawła Harmant? — powtórzył Lucyan — byłżeby to ów wspólnik Mortimera z New-Jorku.
— On sam; widzę, że to nazwisko jest ci znanem.
— Komuż jest ono dziś nieznanem? Paweł Harmant wynalazł milczące maszyny do szycia, maszynę udoskonaloną do giloszowania, której pierwotną ideę powziął niegdyś mój ojciec, jak mi to ciotka opowiadała.
— A więc staniesz się prawą ręką tego zdolnego człowieka.
— Ach, mój kolego, jeśli to dla mnie uczynisz, jakże wdzięcznym ci pozostanę! — wołał Labroue.
— Zdaje mi się, iż rzecz uważać możesz za dokonaną — mówił dalej Jerzy. — Wiem, iż żądania napływać będą, mam jednak nadzieję, iż moje utrzyma się przed innemi. Pozwól mi więc działać i ufaj. A teraz przedewszystkiem zostajesz u mnie na obiedzie.
— Lecz... — zaczął Lucyan.
— Żadnych wymówek! — przerwał Darier — wykluczam wszelkie tłumaczenia z twej strony. Jutro wynagrodzisz czas dzisiaj stracony. Zatrzymuję cię i rzecz skończona!
— Zgadzam się na to, drogi mój Jerzy, zgadzam z prawdziwą radością — rzekł Labroue.
Młody człowiek zadzwonił; służąca ukazała się w progu.
Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/270
Ta strona została przepisana.