Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/29

Ta strona została przepisana.

— Skoro Wincenty powróci, nie pozwalaj mu pani wejść do fabryki i powiedz, ażeby przyszedł jutro dla uregulowania swojego rachunku. — Przykro mi że ta surowa kara trafiła na niego, ponieważ dobrym był robotnikiem, potrzeba ją jednak wymierzyć dla przykładu. Pójdź zemną Garaud.
Nadzorca poszedł za panem Labroue w stronę jego gabinetu. Inżynier, Julian Labroue, był mężczyzną czterdziestopięcioletnim, o wojskowej postawie, surowem zachowaniu się, mimo iż nigdy w armii nie służył.
Dobroć kryła się na dnie jego natury, co nie przeszkadzało mu być skrupulatnym we względzie karności.
Jako wychowaniec Szkoły Politechnicznej, nawykł do szanowania przepisów i prowadził je na sposób wojskowy w swej fabryce.
Posiadając średni majątek, zaślubił bogatą kobietę w trzydziestym drugim roku swego życia, co pozwoliło mu rozwinąć plany, o jakich marzył od najwcześniejszej młodości. — Nosił tysiące wynalazków w swoim umyśle w bezustannej pracy będącym.
Dzięki posagowi swej żony, mógł je wprowadzić w wykonanie. Z początku doświadczenia te kosztowały go wiele pieniędzy, nie zniechęcał się jednak mniej pomyślnemi próbami. Szczęśliwe innowacye wprowadzone przezeń w mechanikę ^przemysłową, wprędce te straty pokryły.
Zbudował fabrykę jaką zażądał w Alfortville, przed stawiającą wartość do trzystu tysięcy franków. Nic jeszcze z pieniędzy nie zaoszczędził, fabryka jednak z dnia na dzień rozwijała się coraz lepiej, a włożony w nią kapitał podwajał się i potrajał nawet, gdyż wynalazca właściciel pracował bez wytchnienia.
Przed pięciu laty Labroue utracił żonę, przy wydaniu na świat dziecięcia.
Ta śmierć nagła, niespodziewana, boleśnie dotknęła inżyniera. Zraniony do głębi serca, stał się zgorzkniałym, drażliwym, a niekiedy nawet brutalnym.