Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/294

Ta strona została przepisana.

prefektury — mówiła wskazując kobieta. — Potrzebujesz pani tylko most przebyć, a znajdziesz się przed nim.
Joanna odeszła; pojmujemy wszelako, iż nie udała się ani do mera ni prefektury, ale pytała sąsiadów mniemając, iż cośkolwiek bądź może dowiedzieć się zdoła. Wszędzie jednakże otrzymywała też same odpowiedzi. Nie wiedziano o żadnem dziecku, nic sobie nie przypominano. Zniechęcona i zrozpaczona mówiła sobie, iż wszystko już się dla niej skończyło.
Nie wiedząc gdzie szukać swej córki, czyliż ją mogła odnaleść? Jerzy, ten był przynajmniej w Paryżu, tak sądziła, rozpocznie więc poszukiwania w tem wielkim mieście i gdyby Bóg raczył jej przyjść z pomocą, odnaleść go może będzie mogła.
Wsiadłszy na pociąg wychodzący w nocy z Joigny, o świcie przybyła do Paryża, smutna, złamana niepowodzeniem, gotowa jednak rozpocząć swe dzieło mimo tysiąca nasuwających się jej przeszkód.
Podczas drogi ułożyła sobie plan postępowania.
— W Paryżu — mówiła sobie — nie mogę zamieszkać w umeblowanym pokoju, gdzieby żądano odemnie legitymacyj. Dwie moje podróże do Chévry i Joigny zmniejszyły nieco mój fundusz. Za pozostałą resztę pieniędzy, wynajmę stancyjkę gdzie na poddaszu, kupię łóżko żelazne, krzesło i stolik, podam nazwisko jakiebądźkolwiek i pocznę szukać roboty. Roboty, lecz jakiej, szycia? Igłą kobiety tak mało zarabiają i praca ta zajmuje im dzień cały, a ja potrzebuję wychodzić za odszukaniem moich dzieci... Zdajmy się na wolę Stwórcy... On może jaką dobrą myśl mi ześle. Główną jest rzeczą urządzić się nateraz w jakibądź sposób, aby policya mnie nie schwytała.
Gdy wysiadła na stacyi, miasto okrywał jeszcze zmrok ranny. Nie mogąc o tak wczesnej godzinie chodzić za wyszukaniem mieszkania, Joanna udała się na ulicę św. Antoniego do mleczarni, której drzwi właśnie otwierano.
Gdy po spożyłem tamże śniadaniu wychodziła, powietrze się ociepliło, śnieg topniał na ulicach i Paryż począł przy-