Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/296

Ta strona została przepisana.

Obie kobiety zeszły na dół. Po zapłaceniu trzydziestu pięciu franków, odźwierna pokwitowała Joannę z odbioru, otrzymawszy od niej sztukę pięciofrankową za swoją fatygę.
— Pośpiesz się pani z zakupnem sprzętów — mówiła — pomogę ci w ustawieniu takowych.
— Gdzie mogłabym znaleść skład używanych mebli? — pytała wdowa.
— Bardzo blisko, na ulicy Jakóba, czwarty dom po lewej stronie. Powiedz pani, że przybywasz z rekomendacyi odźwiernej Perrin, w domu nr. 24, a dobre ci meble wybiorą.
Udawszy się pod adres wskazany, za nizką stosunkowo cenę, Joanna wybrała sprzęty, jakie nieodzownie potrzebnemi jej były, polecając przynieść sobie takowe w jak najkrótszym czasie. Następnie kupiła nieco bielizny, trochę ubrania i wróciła do wynajętej stancyjki oczekując na dostarczenie sprzętów.
Przed czwartą po południu, ubogie to umeblowanie nadesłanem jej zostało, ogień płonął w piecyku, oświetlając poddasze. Wdowa uklękła do modlitwy, dziękując Bogu za widoczną nad sobą opiekę i prosząc, aby ją nadal nie opuszczała łaska Wszechmocnego. Uspokojona i rzeźwiejsza na duchu, chcąc wiedzieć ile funduszu jej jeszcze pozostało, wysypała z woreczka na stół pieniądze. Niestety, fundusz ów nader się szczupłym okazał.
— Aby nie umrzeć z głodu — wyrzekła — trzeba co rychlej jakąś pracę sobie odnaleść. I wyszedłszy ażeby pożywić się czemśkolwiek, spostrzegła w ulicy sklep noszący na tablicy napis: Gospoda piekarzów.
Weszła tam bez wachania.


∗             ∗

Od dnia w którym Lucyan Labroue odebrał list od Jerzego, powiadamiający go o skutku przedsięwziętych starań,