Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/299

Ta strona została przepisana.

— Proszę o bochenek dwu funtowy — Łucya wyrzecze — i jeśli pani nadal roznosić będziesz, to przychodź na górę do mego mieszkania. Płacę natychmiast przy odbiorze.
— Nie będę roznosiła nadal — odpowiedziała kobieta — mam inne zajęcie. Właścicielka szuka nowej roznosicielki.
— Piękna nadzieja! — mruknie odźwierna — przez kilka dni zatem do południa na chleb czekać będziemy.
Łucya zapłaciwszy należność, wróciła spiesznie do siebie, a w kwandrans spożywszy śniadanie, wzięła ostrożnie pakiet owinięty płótnem na zewnątrz, wsiadła w powóz jaki znalazła w pobliżu, rozkazując się wieść do pałacu przy ulicy Murillo, według udzielonego adresu.
Córka Pawła Harmant była od kilku dni mocniej słabą. Napady kaszlu, rozrywającego jej piersi, stawały się częstszemi i uporczywie się przedłużały. Cierpienie to drażniło organizm dziewczęcia. Po gwałtownych atakach nerwowych, następowało osłabienie. Głęboki smutek Maryę ogarniał natenczas, gorzko płakała sama nie wiedząc czego. Wtedy to stawała się łagodną, tkliwą, uczuwającą litość dla nieszczęśliwych.
— Jestem bogatą — mówiła — powinnam dobrze czynić wokoło siebie, tak... wiele dobrego czynić powinnam, to ulgę przynieść mi może w cierpieniu!..

XXIX.

Siedzącej w zadumie córce milionera oznajmiono, iż jakaś młoda dziewczyna, przysłana ze szwalni, chce się z nią widzieć.
Marya wydała polecenie wpuszczenia przybyłej.
— Cóż panno Łucyo — pytała wchodzącej żartobliwie — dokonałaś pani cudu, według słów pani Augusty?