Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/30

Ta strona została przepisana.

Wrodzona mu dawna tkliwość charakteru, objawiała się jedynie wobec małego jego syna Lucyana.
Lucyan wychował się u siostry pana Labroue, wdowy, zamieszkałej w wiosce Blaisois, gdzie żyła z dochodów od sumki pozostawionej sobie przez męża, który za życia prowadził handel win w Blois.
Raz w miesiąc Julian Labroue opuszczał fabrykę na czterdzieści ośm godzin, ażeby pojechać uścisnąć syna, którego kochał nad wyraz.
Żył jedynie tylko Lucyanem i dla Lucyana.
Dla niego to pragnął zebrać wielki majątek.
Jakób postępując za inżynierem w stronę jego gabinetu, myślał sobie:
— Jakoś pryncypał jest w złym humorze, usłyszę ja od niego, tak jak przed chwilą posłyszała Joanna.
Przybyli do pawilonu, gdzie znajdowały się biuro i kasa.
Pan Labroue zatrzymawszy się przed okienkiem tejże, otworzył pugilares, dobył z niego papiery, a położywszy je na tabliczce mosiężnej, podał kasyerowi mówiąc:
— Panie Ricous, oto dwa weksle na dom Baumana, połóż pan podpis, dołącz je do rachunków, jakie mi przed chwilą przyniosłeś i wyślij jutro do banku.
— Natychmiast panie — odrzekł kasjer biorąc weksle.
Inżynier otworzył drzwi do swego gabinetu, i dał znak Jakóbowi, aby wszedł za nim.
Gabinet ten był dość obszernym.
Długi stół pokryty zielonem suknem zajmował środek pokoju. — Na tym stole leżały mechaniczne rysunki, plany różnego rodzaju, szkice budowli, narzędzia geometryczne, słoiki z kolorowemi farbami, pędzle i tym podobne. Po prawej stronie okna stało wielkie mechaniczne biurko zapełnione papierami, z lewej, znacznej objętości kasa żelazna. Machoniowe krzesła z zielonem pokryciem, biblioteka napełniona