Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/302

Ta strona została przepisana.

wiono jakiego znaku, wskazówki, po których mogłabyś kiedyś odszukać swą matkę?
— Pytałam o to, przyszedłszy do dojrzałego wieku.
— I cóż ci odpowiedziano?
— Że jednocześnie z oddaniem mnie tam, pozostawiono coś, co pozwoliłoby mej matce kiedyś mnie odnaleźć?
— Cóż to było takiego?
— Przepisy zakładu wzbraniają wyjawiania miejscowych tajemnic.
— Czyż podobna? ależ to bezrozumne postanowienie!
— I ja to uznaję zarówno, lecz z drugiej strony obawiają się może, ażeby opuszczone dzieci, wprowadzone na fałszywą drogę źle zrozumianemi wskazówkami.. nie wnosiły zamięszania i niepokoju do rodzin powszechnie szanowanych. Zresztą dochodzenie ojcowstwa jest wzbronionym...
— Do czego więc służy ów znak, pozostawiony przy oddaniu dziecka?
— Pozwala on rodzicom upomnieć się kiedyś o opuszczone dziecię, jeżeli sumienie popchnie ich ku temu, lub zmiana położenia da im możność zajęcia się jego wychowaniem. Dzień i godzina, w których dziecię w przytułku umieszczonem zostało, zapisanemi są w księgach regestrowych. Jednocześnie notują tam szczegółowo ubranie dziecka, znaki na jego bielźnie, jeśli takowe istnieją, jakieś drobne wskazówki, umieszczone przy niem, któreby je w przyszłości poznać dozwoliły. Każde z dzieci oznaczone jest numerem. Ja miałam numer dziewiąty, do tego numeru dołączają imię dziecka, tworząc tym sposobem listę niejako stanu cywilnego opuszczonych dzieci, z której mogłyby korzystać one w dalszem swem życiu.
— Wszystko to dziwnym mnie smutkiem przejmuje — wyrzekła córka milionera — smutne to i straszne zarazem... Jak dawno oddaną zostałaś do tego przytułku? — spytała po chwili.
— Przed dwudziestu laty. Tam zostałam wychowaną i nauczyłam się pracować. Gdym poczynała rok szesnasty życia, umieszczono mnie w szwalni, u pewnej zacnej kobiety, któ-