Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/309

Ta strona została przepisana.

— Powtarzam, jestem silną, potrzebuję na życie zarobić — odrzekła wdowa.
— Znasz dobrze Paryż?
— Nie wiele; wasi klienci jednakże zamieszkują zapewne w tym samym cyrkule?
— Mamy ich w calem mieście.
— Gdzie mieszka pryncypał?
— Przy ulicy Delfinatu.
— Znam tę ulicę.
— Mamy kupujących wzdłuż i wszerz miasta, aż ku ulicy de Marais — ciągnął dalej chłopiec.
— W jednym dniu obeznam się z tem wszystkiem, nóg swoich oszczędzać nie będę. Sądzisz pan, iż pryncypał mnie przyjmie, skoro mu się przedstawię? — pytała.
— Rzecz pewna. Od trzech dni poszukuje pilnie kobiety do roznoszenia chleba. Powiem majstrowi, że pani przyjdziesz jutro zrana porozumieć się z gospodynią, gdyż pani Lebret wyłącznie się tem zajmuje.
— Proszę, uczyń mi pan tę przysługę, Bóg cię za to wynagrodzi!
Brzmienie głosu mówiącej wzruszyło serce piekarskiego terminatora.
— Upewniam panią, że zrobię, o co prosisz, wyglądasz bowiem na dzielną i uczciwą kobietę. Jutro zrana przychodź do sklepu, objaśniwszy, iż przybywasz z rekomendacyi lugdańczyka, pod tem to bowiem nazwiskiem wszyscy mnie znają; przyjdź, a zastaniesz tam gospodynię.
— O której godzinie mam przyjść?
— Pomiędzy siódmą a ósmą zrana.
— Na ulicę Delfinatu?
— Tak, numer 15-ty, piekarnia Lebreta, wszyscy ją znają, tam ja pracuję. Zatem do widzenia, mateczko — kończył wesoło — bądź spokojną, zaręczani ci, iż otrzymasz to miejsce. Lecz jeszcze słowo — dodał, wracając się odedrzwi — trzeba ci będzie obeznać się z różnemi gatunkami bułek i chleba, oraz