Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/311

Ta strona została przepisana.

— Chcesz pani objąć miejsce roznosicielki?
— Życzyłabym sobie...
— Czyś pani dotąd nie pełniła tego obowiązku?
— Nigdy jeszcze. Mam jednak nadzieję, że dobra wola zastąpi wprawę; będę się starała usilnie, ażeby panią zadowolnić.
— Myślę, iż zobopólnie będziemy z siebie zadowolone.
— Przyjmujesz mnie więc pani? — pytała Joanna.
— Przyjmuję... choćby czasowo, na próbę. Gdzie pani mieszkasz?
— Ulica Sekwany, numer 24. Przybyłam ze wsi, gdzie cd bit trzech zamieszkiwałam.
— Jesteś pani zamężną?
— Jestem wdową.
— To objaśnienie jest dostatecznem. Powierzchowność pani starczy mi za wszelkie poświadczenia. Nazwisko pani?
— Eliza Perrin.
— Zatem, Elizo, od jutra zaczniesz pełnić swój obowiązek. Dziś moja służąca oprowadzi cię po mieszkaniach klientów, według udzielonych adresów, ażebyś wiedziała, którzy biorą na kredyt, płacąc miesięcznie, a którzy natychmiast przy odbiorze chleba należność uiszczają. Przy dobrej chęci i bystrości umysłu, jakie widzę, że posiadasz, wkrótce obeznasz się z tą całą manipulacyą.
— O której godzinie mam do sklepu przychodzić?
— O szóstej rano.
— Będę przybywała raczej wcześniej, niż później.
— Mimo, że niektórzy z naszych konsumentów mieszkają daleko, będziesz musiała przychodzić tu jeszcze o 9-ej godzinie dla zdania mi rachunku. Następnie po raz drugi musisz przyjść o piątej wieczorem, ponieważ mamy w tym obrębie miasta domy i restauracye, gdzie wcześniej wydają obiady. Ta robota jednak nie potrwa długo, zajmie ci ona najwyżej około dwóch godzin.
— Dobrze, pani.