— Pobierać za to będziesz trzy franki dziennie i dwa fanty chleba; to cena przez nas dla roznosicielek ustanowiona.
— Zgadzam się na nią.
— Przyjdź zatem dzisiaj w południe, moja służąca zaprowadzi cię do klientów, którzy kupują chleb rano i do tych, którzy potrzebują go wieczorem.
— Przyjdę w południe nieodmiennie.
— Oto — wyrzekła pani Lebret, dobywając z szufladki sztukę dziesięciofrankową — przyjmij odemnie na szczęśliwy początek.
Joanna, zarumieni wszy się, podziękowała i odeszła uradowana.
W południe przybyła do piekarni, gdzie miejscowa służąca już na nią oczekiwała. Poszły razem i wdowa Fortier notowała sobie w pamięci wszystkich klientów, odbierających chleb rano. Następnie poszła powtórnie wieczorem z taż samą suchą i gniewliwą dziewczyną, którą widzieliśmy przybywającą do odźwiernej domu, gdzie Łucya zamieszkiwała, poczem, odebrawszy od pani Lebret polecenia na dzień następny, wróciła do siebie. Joanna nie mogła w domu obiadować; całodzienna praca, oraz zamierzone poszukiwania, nie pozwoliły jej kuchnią się zajmować. Widząc, iż w Gospodzie piekarzów potrawy nie były nazbyt drogiemi, tam stołować się postanowiła. Spotkawszy lugduńczyka, dziękowała mu gorąco za udzieloną sobie pomoc w tej sprawie.
— Nie uczyniłem nic tak wielkiego — mówił chłopiec — cieszy mnie, żem ci mógł być użytecznym, matko Elizo.
I odtąd nazwa matki Elizy została nadaną Joannie w piekarni, gdzie uważano ją jako jedną ze swoich.
Nazajutrz rano, o oznaczonej godzinie, wdowa była na stanowisku. Czas był pogodny, lecz zimny. Nowa roznosicielka wołała wziąć pudło z chlebem na plecy, niż pchać przed sobą wózek, i przyodziana długim fartuchem z błękitnego płótna, z nożem wiszącym u pasa, rozpoczęła obchód swych konsumentów. W książce adresowej wpisała sobie drogo-
Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/312
Ta strona została przepisana.