Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/323

Ta strona została przepisana.

pierwszy się z nim zobaczył, dlatego też, tak, jak dziś, będę oczekiwała na pańskie przybycie.
— Zastosuję się ściśle do godziny. Do jutra zatem, pani — rzekł.
— Do jutra! — odpowiedziała Marya, powstając: — Lecz jeszcze słóweczko... nie znam pańskiego nazwiska...
— Lucyan Labroue — odpowiedział młodzieniec.
— Lucyan Labroue... — powtórzyła — będę pamiętała. Bądź pewien, panie Lucyanie, że już niejako należysz do naszego domu...
Młodzieniec, skłoniwszy się, z sercem pełnem radości wyszedł z salonu. Marya, stanąwszy w oknie, śledziła go wzrokiem, gdy przechodził dziedziniec. Przy wejściu po za sztachety żelazne Lucyan odwrócił się i pożegnał ją ukłonem. Spojrzenia ich się spotkały. Marya odpowiedziała nawzajem gestem pozdrowienia, poczem cofnęła się w głąb salonu.
— Lucyan... — powtórzyła półgłosem — czyni zaszczyt panu Darier — oblicze jego wdraża uczciwość i szczerość... Widziałam go po raz pierwszy, a zdaje mi się, jak gdybyśmy znali się oddawna. Jestem pewna, że on podoba się memu ojcu... Trzeba, żeby ojciec powierzył mu kierunek robót w fabryce... tak... trzeba... ja tego chcę i tak być musi!
Tu siadła przed ogniem kominka, pogrążając się w zadumie.
Pawreł Harmant powrócił tego wieczora, jak o tem doniósł telegramem. Marya, pragnąc coprędzej z ojcem się zobaczyć, wyjechała naprzeciw niego na stacyę północnej drogi.
Ujrzawszy swą córkę, milioner uderzony został boleśnie zmianą w jej fizyognomji, jaka zaszła podczas jego podróży. Wiemy, iż ów nędznik, pomimo wszystko, uwielbiał swe dziecię. Po raz pierwszy ujrzał niebezpieczeństwo, jakiego dotąd nie spostrzegał. Po gorącem powitaniu, pytał córkę, co zaszło podczas jego nieobecności. Dziewczę objaśniło w kilku słowach, nic jednak nie wspominając o Lucyanie Labroue.