od chwili, gdy te drzwi otwarłszy się dadzą przejście Lucyanowi Labroue.
Zdawałaż ona sobie sprawę z tego uczucia jakie rodzić się zaczęło w jej sercu? Niewierny. Starania jednak szczególniej łożone przez nią w dniu dzisiejszym około ubrania, niecierpliwość w oczekiwaniu, nie dozwalają nam temu zaprzeczyć.
O kwandrans na dziesiątą zadźwięczał dzwonek przy kratach pałacu i Marya ukryta po za koronkową firanką, ujrzała Lucyana wchodzącego w dziedziniec. Jednocześnie drugi dzwonek poruszony ręką odźwiernego, oznajmił przybycie odwiedzającego i kamerdyner Teodor ukazał się na wschodach by go przeprowadzić.
Marya przyłożyła rękę do serca, ku któremu uczuła nabiegający gwałtowny napływ krwi, a razem silny kaszel począł rozrywać jej piersi. Zmuszoną była usiąść, aby pochwycić oddech.
Dwie minuty upłynęły, po których Lucyan ukazał się we drzwiach salonu.
Marya z wysileniem postąpiła ku niemu.
— Mój ojciec powrócił, panie Labroue — poczęła drżącym, przytłumionym głosem — mogę pójść z panem zaraz do niego.
— Czy pani mówiłaś mu już coś o mnie — zapytał Lucyan.
— Nie... dotąd nic jeszcze. Przekonałam się tylko, iż nie przyrzekł nikomu jeszcze tego miejsca o jakie pan się starasz. Chcę działać w pańskiej obecności — dodała — i oto chwila w której nam szturm przypuścić należy.
— Nie wyobrazisz pani sobie jak jestem zaniepokojony — rzekł Labroue, przykładając rękę do czoła.