Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/338

Ta strona została przepisana.

się upewnić, czy wzmiankowana osoba jest zdolną do wypełniania czynności, jakie z zupełnem zaufaniem chcę złożyć w jej ręce i czy mogę bez obawy i niebezpieczeństwa oddać mu mą władzę? Napisze przeto bezzwłocznie do twego protegowanego, ażeby przybył dla widzenia się ze mną.
— To niepotrzebne, mój ojcze.
— Jakto... dlaczego?
— Ponieważ on oczekuje w drugim pokoju — mówiła, śmiejąc się, Marya — z listem rekomendacyjnym od pana Darier...
— A więc to zmowa na mnie, jak widzę — wołał żartobliwie milioner.
— Zmowa, w której i ty, ojcze, udział wziąć musisz — odpowiedziała z przymileniem — ponieważ jestem pewną, iż nie odmówisz zobaczenia się z najlepszym przyjacielem swego adwokata.
— Naturalnie, że go przyjmę, a ztąd rozmowa, jaka miała mieć miejsce jutro, nastąpi zaraz.
Marya uradowana pobiegła ku drzwiom.
— Wejdź pan, wejdź, panie Lucyanie! — wołała — mój ojciec cię oczekuje.
— Labroue, pełen obawy, z listem w ręku, przestąpił próg gabinetu. Harmant obrzucił go bystrem spojrzeniem. Wynik tego pierwszego egzaminu musiał być dla przybyłego pomyślnym, ponieważ nachmurzona twarz przemysłowca nieco się rozjaśniła.
— Przynosisz mi pan list od Jerzego Darier? — zapytał.
— Tak, panie, oto jest...
— To mówiąc, podał kopertę.
— Jesteś pan jednocześnie poleconym mi i przez moją córkę — mówił Harmant — co skłania mnie do uwzględnienia pańskiej prośby; interesa wszelako, mimo to, są interesami, cierpieć one wr niczem nie mogą, pan dobrze wiesz o tem, ztąd niepodobna nic stanowczego orzec w tym razie, dopóki w wielu szczegółach bliżej z panem nie pomówię.