— Mam z ojcem pani jechać do Courbevoie.
— A więc zostaniesz pan u nas na śniadaniu?
— Tak, pani: pan Harmant polecił mi o tem panią uprzedzić.
— Doskonale! — zawołała uradowana — biegnę wydać rozkazy; przebacz pan, iż na chwilę pozostawię cię samym.
I wyszedłszy z salonu, rozkazała kamerdynerowi położyć jedno nakrycie więcej do śniadania, poczem udała się do biblioteki dla złożenia ojcu podzięki.
Były nadzorca siedział w postawie, w jakiej go opuściliśmy. Spostrzegłszy wchodzącą córkę, wstał i podszedł ku niej.
— Jakże? — zapytał — rozmawiałaś ze swym protegowanym? jestżeś zadowoloną?
— Och! tak, mój ojcze! — wołało dziewczę, rzucając mu się w objęcia — więcej zadowoloną niż sądzisz... kocham cię za to stokroć razy więcej!
Garaud spojrzał ze zdumieniem na twarz dziewczyny, łzami zroszona Nachmurzył czoło i jednocześnie myśl straszna, przerażająca, zawładnęła jego umysłem.
— Pójdźmy na śniadanie — rzekł, pokonywając obawę.
— Tak, pójdźmy — odpowiedziała Marya — a nawet towarzyszyć ci będę do Courbevoie.
— Jak to, chcesz tam jechać?
— Chcę tego.
— Dobrze więc, pojedziemy.
Ojciec wraz z córką, połączywszy się z Lucyanem w salonie, przeszli następnie do jadalni.
Podczas śniadania Harmant wypytywał nowego dyrektora o szczegóły jego rzemiosła. Syn Juliana Labroue odpowiadał w sposób, dający poznać zdolność i głęboką wiedzę w jego specyalności. Marya była rozpromienioną. Po śniadaniu kamerdyner wszedł z oznajmieniem, iż povróz oczekuje przed pałacem. Odjechali we troje do Courbevoie, gdzie bawili kilka godzin, oglądając roboty około budowli i urządzenia fabryki,
Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/348
Ta strona została przepisana.