by zyskać czas do ucieczki, i używać w spokoju ukradzionego majątku.
Wdowa, omal, że nie zdradziła się w tej chwili, miała już na ustach nazwisko Jakóba Garaud, siłą woli jednakże powstrzymała się, zamilkła. Rozsądek nakazywał jej to uczynić. Czyż bowiem mogła powiedzieć:
— Tak, prawdziwym, jedynym zbrodniarzem jest Jakób Garaud, a ja, Joanna Fortier osądzona niewinnie za jego zbrodnię, uciekłam z więzienia w Clermont!..
Niepodobna jej było tego wyjawić, bez posiadania dostatecznych dowodów w swym ręku, a dowodów tych jej brakowało, jak w dniu wydania wyroku. Mimo jednakże konieczności, jaka zamykała jej usta, czuła się być ogarnioną nagłą, niespodziewaną radością. Syn jej pozornej ofiary, nie wierzył w zbrodnię z jej strony.
— Cobyśpan uczynił — spytała po krótkiem milczeniu — w razie odnalezienia zabójcy?
— Przedewszystkiem, upewniłbym się, czyli on w rzeczy samej jest mordercą mojego ojca — rzekł Lucyan — wtedy odpłaciłbym mu, jak należy za jego zbrodnię i żądał zrehabilitowania biednej męczennicy, lat tyle cierpiącej niewinnie.
— Być może ona umarła? — szepnęła Joanna.
— Tak... to być może... lecz wkrótce o tem się dowiem.
— Jakim sposobem?
— Jeden z moich przyjaciół, młody adwokat, używający wielkiej wziętości i poważania, przyrzekł mi, iż się powiadomi w jakim więzieniu została zamkniętą wdowa Fortier... Jeżeli żyje, pojadę sam osobiście z nią się zobaczyć. Chcę z jej ust posłyszeć zeznanie, jakie kiedyś złożyła przed sądem. Dziś, niepotrzebując się ona już niczego obawiać, nie skłamie! Przyrzeknę jej, iż wszelkich wpływów użyję, by zyskać dla niej uwolnienie i dotrzymam słowa, gdyż moje przeczucie mi mówi, że rychlej czy później odnajdę prawdziwego zabójcę mojego ojca. Bóg jest sprawiedliwym! nadejdzie dzień, w którym ów zbrodniarz wyjdzie bezwiednie z cienia w jakim się ukrywa
Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/356
Ta strona została przepisana.