— Ach! jakiż to cel zacny, szlachetny — zawołała Marya z uniesieniem. Pan Labroue posiada wiele energii w charakterze i silę woli, jaka rzadko spotykać się daje. Zasługuje, ażeby mu los urzeczywistnić ten zamiar pozwolił, powodzenie z czasem nedejdzie. Ależ ty, gdybyś zechciał, mój ojcze — dodała — mógłbyś mu przyjść w tym razie z pomocą...
— Jak to? — zapytał przemysłowiec.
— Mówiłeś mi przed kilkoma dniami o wysokiej wartości robót, przez niego wykonanych... Mówiłeś, iż wkrótce będziesz potrzebował wybudować drugą fabrykę, a Courbevoie przeznaczyć jedynie na materyały dla dróg żelaznych.
— To prawda.
— Pan Labroue kierowałby doskonale tą nową fabryką.
— Właśnie, myślałem o nim.
— Uczyń go więc swoim wspólnikiem.
Jerzy wraz z Edmundem Castel słuchali z natężoną uwagą słów młodej dziewczyny.
— Ależ... — bąknął były nadzorca z zakłopotaniem.
— Nie ma tu żadnego ale — przerwała żywo. — Jesteś, mój ojcze, tyle bogatym, iż zysk pieniężny nęcić cię nie powinien. Pan Lucyan posiada zdolność, młodość i odwagę, a obok tego i grunt po spalonej ręką zbrodniarza fabryce, to w każdym razie coś znaczy... Wspomnij my, że bogactwa nasze wkładają na nas obowiązek przyjścia z pomocą synowi pana Labroue do odzyskania stanowiska, ku któremu powołuje go przeznaczenie.
— Dzielne, zacne serce! — pomyślał powtórnie Castel.
— Myśl to wysoce szlachetna, która zaszczyt pani przynosi — rzekł Jerzy; pojmuję jednakże, iż nad tak ważną decyzyą ojciec pani zastanowić i rozmyślić się musi.
— Nad czem tu rozmyślać? — odparła żywo Marya — pan Labroue ze względu na swoją zdolność, zasługuje, aby został księciem w dziedzinie przemysłu; współka z nim przeto korzyść tylko przynieść może. A zatem, ojcze, głoś wyrok...
Mniemany Harmant usiłował się uśmiechnąć.
Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/378
Ta strona została przepisana.