Ojciec wraz z córką opuścili mieszkanie adwokata.
— Wiesz opiekunie — zaczął ten ostatni, skoro sami pozostali — zrobiłem pewne odkrycie podczas wizyty pana Harmant.
— Cóż takiego? — zapytał Edmund.
— Urocza córa milionera broni nazbyt gorąco sprawy Lucyana, tam więcej coś istnieje nad przyjaźń...
— I ja to również zauważyłem — rzekł malarz.
— Wejście jego do domu przemysłowca sprowadzi zmian wiele w życiu tego dziewczęcia, ona go kocha, to widoczne... Jak sądzisz?
— Potwierdzam twe zdanie.
— Zdaje mi się, że Lucyan mógłby ją zaślubić?...
— Nie, to nie nastąpi — rzekł Edmund.
— Dlaczego?
— Podczas gdy rozmawialiście, obserwowałem Harmanta. Przymuszał się on... był zakłopotanym, chwilami zdawało się nawet, jak gdyby tracił przytomność. Słowa jego córki widocznie boleść mu sprawiały.
— Cóż ztąd wnosisz?
— Rzecz prosta, że przemysłowiec ma inne zamiary; nie podziela zdania swej córki; jest to człowiek bez serca.
— A jednak kocha bardzo swe dziecię.
— Tak... na swój sposób. Harmant czyni na mnie wrażenie zimnego egoisty, samoluba.
— Nie zyskał więc współczucia u ciebie?
— Nie! Być może, błądzę w mym sądzie’ o tym człowieku, widząc go raz pierwszy; wierzę wszelako, że takie wrażenia bywają niezawodzącemi. Ja w całem mem życiu niemi się rządziłem, a pierwszem wrażeniem, jakie on wywarł na mnie, był wstręt... wstręt niepokonany. Może on być biegłym mechanikiem, zdolnym przemysłowcem, ale że nie jest szczerym, przy-
Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/380
Ta strona została przepisana.
XI.