Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/383

Ta strona została przepisana.

cenę potrzeba było wydobyć się z tego położenia. Przyjął więc na kilka dni przed tem ofiarowywaną sobie sumę, zapłacił dług karciany, jako też i inne należytości i został posiadaczem sześćdziesięciu tysięcy franków jedynie. Wówczas to napisał list do Harmanta, znany już naszym czytelnikom. Gdy donosił, że źle idą jego interesu, był już kompletnie zrujnowanym, a fabryka przeszła w obce ręce. Mimo to wszystko, nie stracił w przyszłość nadziei. Szuler, gdy mu pozostaje choć cośkolwiek do rzucenia na stawkę, nie rozpacza.
— Z sześćdziesięcioma tysiącami franków — mówił sobie Owidyusz — mogę jeszcze zdobyć fortunę przy zielonym stoliku. Zresztą — dodawał — nie martwię się tem bynajmniej. Jeśli nie będzie wiele, w każdym razie coś będzie. Źródło moich dochodów nie wyschło, nie zaginęło. Trzymam mego ukochanego kuzyna skrępowanego tak silnie, że mi się wymknąć nie zdoła. Kasa jego jest niewyczerpaną, mogę z niej brać ile mi się podoba.
I polegając na tem, grać począł nanowo.
Przez kilka nocy rezultat pomyślnym się okazywał, los sprzyjać mu zaczął. Wygrana dosięgnęła wkrótce pięknej cyfry stu tysięcy dolarów. Podniecony tym uśmiechem fortuny, grać począł zapamiętale i wszystko przegrał. Podczas jednej nocy zniknęła nietylko wygrana, lecz i cała pozostałość ze sprzedaży fabryki. Nad ranem Uszedłszy z szulerni, znalazł się na bruku bez grosza.
— Trzeba jechać do Francyi — powiedział sobie. — I nie tracąc chwili, sprzedał zegarek, nieco biżuteryi, a zebrawszy potrzebną kwotę na zapłacenie przejazdu w drugiej klasie okrętu, kupił podróżny kuferek, zapakował weń trochę bielizny i ubrania, a dołączywszy do tego bagażu butelkę płynu, kupionego u kanadyjczyka, wsiadł na statek jadący do Hawru.
Przez czas podróży rozmyślał w milczeniu.
— Nie mam się czego obawiać, przedawnienie tej głupiej sprawy okrywa mnie bezpieczeństwem, mogę więc rozpocząć