Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/404

Ta strona została przepisana.

— Tak...
— I która pozwoli ci urzeczywistnić swe plany najszlachetniejsze ze wszystkich w życiu człowieka.
Lucyan patrzył ze zdumieniem w mówiącego.

XVI.

— Dziwną cię być może me słowa — rzekł Harmant po chwili milczenia — usprawiedliwisz je wszakże usłyszawszy. że wiele o tobie mówiłem przed kilkoma dniami z panem Darier. Dowiedziałem się od niego, że najgorętszem twojem pragnieniem jest odbudowanie sobie warsztatów po ojcu pozostałych w Alfortville.
— Tak panie — odrzekł Labroue — jest to jedynym celem mojego życia, mam — przekonanie, iż działając w podobny sposób, najlepiej uświęcę pamięć mojego ojca.
— Myśl wysoce szlachetna# szczytnie pojęty obowiązek — odparł przemysłowiec.
— Aprobujesz to więc pan?
— W zupełności... Uwielbiani twoje postępowanie, w dowód czego chcę ci dać możność rychlejszego osiągnięcia celu.
— Pan?
— Tak... ja sam.
— W jaki sposób?
— W najprostszy w świecie. Sam widzisz mój chłopcze — mówił z niezwykłą dobrotliwością Garaud — iż obecna nasza fabryka pomimo znacznej liczby robotników, nie jest witanie wystarczyć licznym zamówieniom jakie z dniem każdym zwiększać się będą. Wszak to zauważyłeś, nieprawdaż?
— Tak, przypominam sobie, żem nawet zwracał pańską uwagę, iż przyjdzie chwila, gdzie będziesz zmuszonym nabyć grunt nowy, dla wystawienia drugich warsztatów.
— I miałeś słuszność... chwila ta właśnie nadeszła.
— Masz pan jaki grunta na widoku?