— Zatem pod Bażanta. Zakład ten jest mniej uczęszczanym.
W pięć minut później Owidyusz wraz z panną ze szwalni pani Augusty siedzieli naprzeciw siebie, obiadując w restauracyi.
Nie będziemy towarzyszyli obiadującym, w którym to czasie nie zaszło nic ważnego. Amanda przy bliższem poznaniu znalazła zachwycającym swego towarzysza, snując ztąd sobie na przyszłość najpiękniejsze nadzieje.
Po ukończonym obiedzie Soliveau kazał zajechać fiakrowi.
— Odwiozę panią do mieszkania — rzekł — a potem wrócę do siebie, dokąd obraz twój towarzyszyć mi będzie. Gdzie pani mieszkasz?
— Przy ulicy Batignolles, numer 20.
Powóz potoczył się i za kwandrans zatrzymał się w miejsu wskazanem.
— Kiedyż się zobaczymy? — pytała wysiadając.
— Jutro... o jedenastej z rana — odrzekł Soliveau.
— O jedenastej... a gdzie?
— W restauracyi... gdzie pani bywasz codzień na śniadaniu.
— Pan wiesz gdzie ja bywam na śniadaniu?
— Wiem... tak wiem o wszystkiem co panią dotyczę... Przyjdę tam wcześniej i będę na panią oczekiwał, poleciwszy przygotować dania, z których pani zadowoloną będziesz, mam nadzieję...
— Jak pan jesteś uprzejmym... oczarowałeś mnie... Do jutra zatem!
Tu weszła do swego mieszkania.
Soliveau kazał się zawieść na plac Clichy.
— W ciągu pięciu lub sześciu dni — mówił sobie, jadać — będę wiedział o wszystkiem, co się dzieje u pani Augusty, wszystkie szczegóły, dotyczące Łucyi znane mi będą.
Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/467
Ta strona została przepisana.