Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/49

Ta strona została przepisana.

— Czy ma on słuszność, czy nie ma? — wyszeptała zcicha przerywanym głosem. — Tak mnie jak i tym biednym istotom... to nędza! Czyż zdołam z pracy rąk moich opłacić mamkę dla małej Łucyi? — Z jakich funduszów wychowam Jurasia? Ach! położenie jest straszne w rzeczy samej. — Jakób ofiaruje mi spokój i wygody... Lecz aby to otrzymać potrzeba zostać jego żoną.. złamać przysięgę jaką uczyniłam Piotrowa na łożu śmierci... Byłoby to nikczemnem... byłoby to podłem! — Nie! — nie... co bądź się stanie... nie zachwieję się... nie osłabnę!
I przywoławszy nadludzką prawie siłę, powstała, otarła łzy i wyszła ze stancyjki. Zamknęła drzwi od dziedzińca, jak to codziennie czyniła, obeszła opuszczone warsztaty, zwiedziła stajnie, gdzie woźnica rozdawał koniom pokarm wieczorny, i powróciła do siebie.
Za chwilę pan Labroux ukazał się przy bramie chcąc wejść. Otworzywszy mu drzwi, nie mówiąc ani słowa, wróciła. — Juraś bawił się w stancyjce swoim konikiem i pudełkiem blaszanych żołnierzy. — Joanna szybko przygotowała wieczerzę. Nie czuła głodu bynajmniej, lecz trzeba było pomyśleć o dziecku.
Nie zadługo wyszedł i stangret. Została sama jedna w fabryce.


∗             ∗

Po śmierci żony, pan Labrouxzmienił cały układ domowy — — Nie trzymał dla siebie żadnego służącego. Joanna uprzątała mu w pokojach. Chłopiec Daniel, zamiatał gabinet pracy. Nie stołując się w domu u siebie, właściciel fabryki jadał w restauracyi w Alfortville, gdzie spotykał towarzystwo oficerów, a wśród nich swoich przyjaciół.
Około jedenastej wieczorem wracał do domu i pracował przez dwie lub trzy godziny przy świetle lampy, którą sam