mu, który powstał z mego majątku — odparła pani Lebel. Moja córka wie o tem dobrze i dziwię się, że panią przysyła tu do mnie, nie powiadomiwszy o tem swego męża.
— Sądziła ona, iż pani posłyszawszy, jak ciężko jest chorą, zapomnieć zechcesz o dawnych nieporozumieniach.
— Nie... nie zapomnę... nie zapomnę nigdy! — mruknęła z gniewem kobieta. — Nie przyjdę do córki, póki pan Lebret listownie mnie o to nie wezwie, dołączywszy najpokorniejsze przeproszenie.
Joannie ścisnęło się serce na słowa owej kobiety, u której miłość własna głuszyła wszelkie uczucia macierzyńskie. Chciała coś przemówić, lecz pani Lebel ją uprzedziła.
— Wszystko, cobyś pani chciała przedstawić w tym razie — wyrzekła — na nic się nie przyda. Słyszałaś pani, co powiedziałam... Powtórz mej córce, że smuci mnie mocno jej słabość, lecz nie ukażę się w jej domu, dopóki szanowny pan zięć nie zrobi zadośćuczynienia, to jest, dopóki do mnie nie napisze, iż żałuje swego nikczemnego postępowania i prosi mnie, ażebym przybyła jego żonę odwiedzić. Oto moje ultimatum, w którem jednego słowa nie zmienię! Nie jestem chorągiewką na dachu... Co postanowię, spełnić się musi!
— Dobrze, pani... — wyjąkała wdowa Fortier ze wzruszeniem; — powtórzę, co pani zleciłaś.
— Proszę o to — odrzekła nieludzka kobieta.
Roznosicielka wyszła, zasmucona głęboko odpowiedzią tej matki okrutnej. Tąż samą drogą wracała do stacyi. Siódma uderzała, gdy wdowa wchodziła na ulicę Delfinatu. Pani Lebret oczekiwała jej powrotu z niepokojem, właściwym chorym, których chwile są policzone, i pragnącym w ostatniej godzinie uścisnąć tych, których kochali. Chora znajdowała się sama w pokoju. Służąca pilnowała sklepu, a pan Lebret, jako człowiek przedewszystkiem praktyczny, wyjechał za zakupem mąki, zamierzywszy powrócić dopiero nazajutrz późno wieczorem.
Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/490
Ta strona została przepisana.