Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/51

Ta strona została przepisana.

Wincenty nie pokazał się od wczoraj. Żona jego gorzej upadła na zdrowiu i nie mógł oddalić się od niej; zawiadomił o tem nadzorcę jeden z robotników. Z chwilą uderzenia dziewiątej, Jakób udał się do gabinetu pana Labroux i, jak zwykle, zaczął studjować wraz z nim projekt nowej maszyny, która, gdyby sprawdziły się przewidywania, miała zbogacić ich obu.
Dzień minął bez żadnego ważniejszego wypadku. Joanna w myślach pogrążona, odbywała codzienne swoje zajęcie nie mówiąc nic do nikogo. Wieczorem, skoro nadeszła chwila wyjścia robotników z warsztatów, niektórzy z nich, wiedząc co zaszło usiłowali pocieszyć wdowę po swym towarzyszu.
— Bezpotrzebnie mówić o tem — przerwała im pani Fortier — przybierając obojętność. — Co się stało, to się już nie zmieni! Nie obawiajcie się, z głodu nie umrę.
Widocznie unikała wszelkich wyjaśnień. Garaud przechodząc, uścisnął jej rękę w milczeniu. Zaduma jego zdała się być jeszcze głębszą, niż rano. Zamyślenie to Joanna wzięła za smutek.
— Kocha mnie — pomyślała — i cierpi — biedny chłopiec!
Wdowa po Piotrze Fortier żałowała Jakóba, żadne jednak uczucie nie wiodło jej kuniemu. Serce jej ze śmiercią Piotra zamarło! Kobieta nie istniała w niej więcej; miłość macierzyńska owładnęła całą jej istotą; pragnęła przyszłości jedynie dla swych ukochanych dzieci.
Od dwudziestu czterech godzin straszna w jej duszy toczyła się walka pomiędzy gorącem pragnieniem ocalenia ich przed nędzą, a silną wolą zachowania przysięgi danej umierającemu mężowi. Chwilami gotową była zapomnieć zmarłego, myśląc jedynie o drogich istotach jakie jej pozostawił, to znów potem, wspomnienie Piotra brało górę. Ta bezustanna walka wyczerpywała Joannę.
Jakób Garaud zamieszkiwał zdała od fabryki. Zajmował mały pokoik w jednym z domów w Alfortville około drogi do Crèteuil wiodącej. Potrzebował dwadzieścia pięć minut czasu,