Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/515

Ta strona została przepisana.

To mówiąc ujęła za rękę panią Lebel i uprowadziła ją spieszno.
Obie kobiety zdyszane, wystraszone, przybyły na kilka minut przed odejściem pociągu.
Dwóch żandarmów służbowych znajdowało się na stacyi.
— Panowie... panowie — wołała pani Lebel, zaledwie oddech pochwycić zdołając — okropna zbrodnia spełnioną została...
— Zbrodnia... gdzie... gdzie? — pytał brygadyer.
— Na drodze... na ścieżce biegnącej około plantu drogi żelaznej Saint-Germain.
— Zbrodnia jakiego rodzaju?
— Zamordowano młodą dziewczynę: pozostawiłyśmy przy niej naszą towarzyszkę...
— Dziewczyna ta umarła?
— Leży bezwładnie... krew z niej uchodzi!..
— Wskaż pani jasno nam miejsce...
— W pobliżu ścieżki, przecinającej pole... pod kępą drzew.
— To wystarcza... Jedziemy tam natychmiast.
— Trzeba jednak wziąść z sobą drążki, lub nosze, ażeby na nich przenieść tą nieszczęśliwą — mówiła pani Lebel.
— Biegnij, Larchand — rzekł brygadyer do drugiego żandarma — zbudź komisarza policyi. Weź nosze z żandarmeryi i dwóch ludzi... Ja idę zaraz na miejsce Żandarm pobiegł spełnić rozkazy.
Brygadyer podszedł ku pani Lebel.
— Nazwisko pani? — zapytał.
— Wdowa Lebel.
— Zajęcie?
— Jestem kapitalistką.
— Miejsce zamieszkania? zbrodni.
— Mieszkam we własnym domu przy drodze do Paryża numer 41. w. Garenne des Colombes.