czelnik policyi, od którego właśnie powracam, żąda, aby najgłębsze milczenie otoczyło całą tę sprawę.
— Dlaczego? — pytał doktór.
— Dla bardzo prostej przyczyny. Nie słysząc o tym wypadku, łotry, plądrujący w naszej okolicy, bez obawy popełnią jaką nieroztropność, dzięki której schwytać ich będzie można. Mniemając, że ofiara lekko tylko ranioną została, z ufnością będą działali dalej. My zaś dobrą ich otoczymy strażą. Przyzwałem agentów z Paryża, będąc pewien, że od dnia dzisiejszego podróżni zmuszeni nocą wędrować przez ustroń naszą, nie będą potrzebowali obawiać się o życie. Powiedz zatem pani ot! krótko, że panna Łucya uległa wypadkowi, a nie zbrodniczej napaści.
Joanna, przyrzekłszy zastosować się do otrzymanych poleceń, odeszła. Oddana całkowicie ocaleniu Łucyi, nie pomyślała, że zbrodnia, popełniona na młodem dziewczęciu, może ją przywieść w charakterze świadka przed trybunał sądu i policyę, które dla znanych nam powodów napełniały ją nieprzezwyciężoną trwogą. Jadąc drogą żelazną do Paryża, przypomniała to sobie, pogrążając się w najsmutniejsze rozmyślania. Jeden wyraz, jeden gest niepewności albo wachania, mogły ją były zgubić już poprzedniego wieczoru, wiedziała bowiem od Lucyana Labroue, że rysopis Joanny Fortier, zbiegłej z więzienia w Clermont, rozesłanym został do wszystkich policyjnych oddziałów i brygad żandarmeryi. Drżała z przestrachu na myśl niebezpieczeństwa, któremu tak śmiało czoło stawiła, a z którem spotkać się jeszcze było jej trzeba. Dotąd najmniejsze podejrzenie.co do jej tożsamości nie obudziło się w umyśle komisarza. Zresztą, jak poznać można było Joannę Fortier w osobie Elizy Perrin, roznosicielki chleba, znanej w całym okręgu pod mianem matki Elizy? Widocznie Bóg się nią opiekował i nie odmówi jej nadal swej łaski. Myślała tak jadąc, zwolna niknęły jej obawy, a w półsennem marzeniu po wracała do Łucyi.
Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/529
Ta strona została przepisana.