Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/551

Ta strona została przepisana.

— Ojciec pani, o ile słyszałem, wynalazł maszynę do szycia?
— Tak jest... milczącą, zarówno jak i maszynę do gilloszowania.
Na te słowa Edmund zadrżał.
— Maszynę do gilloszowania? — powtórzył.
— Arcydzieło... jak mówią... Przyniosła mu ona miliony!..
— Jak długo pan Harmant mieszkał w Ameryce?
— Przez lat dwadzieścia dwa prawie.
— A w którym roku, przybył do New-Jorku?
— O ile wiem, w 1861.
— Dla zebrania tak kolosalnego majątku musiał wiele pracować?
— Dziadek mój był bardzo bogatym.
— Wynalazcy prawdziwie uzdolnieni, szybko się zbogacają w Ameryce... Być może, iż pani powrócisz tam kiedy?..
— Nie sądzę...
— Dlaczego?
— Mój ojciec nie zdecydowałby się nigdy, powtórnie na opuszczenie rodzinnego kraju, z którym wiąże go tyle interesów — odpowiedziała Marya, rumieniąc się z lekka.
— To prawda, lecz mogą znaleść się okoliczności...
— Jakie?
— Przypuśćmy... małżeństwo pani...
— Och! — zawołała żywo — nie zaślubiłabym nigdy amerykanina.
— Więcej masz pani dla francuzów sympatyi?
— Bez porównania! Zresztą, wszak jestem sama z ojca francuzką.
— Gdym po raz ostatni miał honor widzieć panią u Jerzego Darier — mówił Edmund dalej — przekonania, jakie natenczas posłyszałem przez ciebie wyrażonemi, zaszczytne mi o niej dają wyobrażenie.