Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/577

Ta strona została przepisana.

A wreszcie, co najważniejsza, posiadam sposób sprawdzenia, czy Łucya jest córką Joanny Portier. Kolekcya owa, na honor, warta więcej, niż mnie kosztuje! — zakończył wesoło.
Po załatwieniu rachunku w hotelu udał się na stacyę drogi żelaznej i o godzinie piątej po południu wrócił do Paryża. Było zbyt późno, by iść do fabryki w Courbevoie, do pałacu zaś Harmanta iść nie chciał. Odłożywszy przeto ową wizytę na dzień następny, kazał się zawieźć do siebie na ulicę Clichy, gdzie zmienił ubranie, nadawszy sobie pozór zamożnego barona de Reiss.
— Trzeba się mieć na ostrożności i przewidywać następstwa — powtarzał. — Dotąd nie obawiam się Amandy, ponieważ ona o niczem nie wie, wypadek ów bowiem z Łucyą poszedł na rachunek złodziei. Któż jednak w przyszłości następstwa przewidzieć jest w stanie? Należy się więc zabezpieczyć przeciw tym dwojgu ludziom, którzy mogliby kiedyś stać się dla mnie groźnymi. Mam przeciw nim teraz broń straszną! Dalej więc, śmiało do walki! Drży tylko tchórz albo bezsilny. Będę dziś obiadował z Amandą!
Na krótko przed godziną, o której wychodziły robotnice ze szwalni pani Augusty, Owidyusz udał się na ulicę św. Honoryusza. Amanda, będąc przekonaną, że owo milczenie ze strony wielbiciela ukrywało stanowcze zerwanie stosunków, powitała go okrzykiem radości.
— Tyżeś to, mój drogi? — wołała, chwytając go za rękę i poglądając nań tkliwie.
— Sądziłaś, iż się nie zobaczymy już więcej?
— Twój nagły wyjazd zdawał mi się być udanym, milczenie twoje napawało mnie trwogą.
— Podróżowałem w rzeczy samej przez czas naszego rozłączenia.
— Podróż nie wzbrania pisać do tych, których kochamy.
— Nie jestem winien w tym razie. Całe dni zajęty byłem interesami, zresztą spodziewałem się wrócić lada chwila