— Ależ tak! — zawołał — tak... nieodwołalnie!... odłamek tego ostrza nada się doskonale i połączy z kawałkiem, znajdującym się u komisarza.
— Trzeba mu jaknajprędzej to zanieść.
— Spieszmy więc — odrzekł brygadyer. — Jeżeli to właśnie ów przedmiot, którego poszukujemy — rzekł do dróżnika, stojącego w pobliżu — możesz się pochlubić, żeś go znalazł. Wkrótce się zobaczymy.
I oba z Larchaud’em zwrócili się na drogę, którą przyszli.
Wszedłszy do biura policyi, zostali natychmiast wpuszczeni do gabinetu komisarza.
— Cóż was sprowadza? — zapytał tenże.
— Rzecz nader ważna... patrz pan...
Tu brygadyer położył rękojeść z odłamkiem ostrza, które się przy niej trzymało.
— Wszakże to przedmiot, którego poszukiwaliśmy! — zawołał komisarz z zadowoleniem.
— Tak sądzę...
— Zaraz przekonamy się o tem — rzekł.
I otworzywszy szufladę biurka, wyjął z niej kawałek noża, znalezionego przy Łucyi. Przyłożone do siebie obie te części stanowiły doskonałą całość.
— Tak... to nieomylne! — zawołał — nóż jest teraz w komplecie.
— Zobaczmy, gdzie był kupiony — wyrzekł brygadyer. — Firma fabryki wyrytą być musi na rękojeści. O! patrz pan — dodał — jest całkiem czytelną, wyziera z pod rdzy, pokrywającej ostrze.
Komisarz wpatrywał się w punkt wskazany.
— Ronsard... nożownik... ulica Bourbon, numer 9-ty — przeczytał głośno i zadrżał.
— Ulica Bourbon... numer 9-ty! — powtórzył — ależ to adres mieszkania panny Łucyi. Miałżeby nóż mordercy być kupionym w tym samym domu, gdzie mieszkała ofiara? Zaiste, dziwne to... zdumiewające!
Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/580
Ta strona została przepisana.