Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/584

Ta strona została przepisana.

— Tu więc mieszka panna Łucya? — zapytał naczelnika.
— Tu, panie.
— Będąc tak blisko, idźmy do niej.
— Masz pan słuszność. Od tej młodej dziewczyny będziemy się mogli dowiedzieć, czy ktoś nie miał innych pobudek do napaści na nią, oprócz kradzieży.
I wszedłszy w bramę, polecili odźwiernej wskazać sobie mieszkanie młodej szwaczki.

XVII.

Łucya, mimo silnego osłabienia, siedziała przy pracy, gdy dwaj przybyli weszli do niej niespodziewanie.
Za pierwszem spojrzeniem poznawszy sędziego śledczego, powstała idąc naprzeciw niemu.
— Nie trudź się, moje dziecko — rzekł do niej — pragnę ci zadać jedynie kilka zapytań.
— Odnaleźliście może panowie człowieka, który we mnie uderzył...
— Niestety, dotąd nie. Zdaje się nam jednak, że trafiamy na jego ślady... Mamy pewne poszlaki...
— Jakie?
— Odnaleziono rękojeść noża, użytego przez mordercę. Obsada ta z kawałkiem ostrza, doskonale łączy się z drugą połową, znalezioną przy tobie w Bois-Colombes. Ztąd wynika, że wiemy, gdzie ów nóż został kupionym.
— Tak? — zawołała dziewczyna.
— W przeddzień, zanim zbrodnia spełnioną została — mówił sędzia dalej — nożownik, mający sklep w tym domu, sprzedał ów nóż pomiędzy godziną ósmą a dziewiątą wieczorem.
— Szczególny zbieg okoliczności — odrzekło dziewczę. — I któż był jego nabywcą?